Tag

kuchnia

Jeśli nie przekonuje Cię marynowana, wędzona lub suszona wiatrem ryba i nie będzie dla Ciebie dobrym początkiem kulinarnej przygody z kuchnią norweską, to warto abyś spróbował łagodniejszych smaków. Tradycyjną potrawą jest Bacalao, norweskie rzecz jasna, nie portugalskie. Danie, które przywieźli do Krystiansund i Ålesund hiszpańscy kupcy suszonych dorszy. Norwegom tak zasmakowało owe danie i choć Bacalao znaczy po hiszpańsku dorsz, postanowili z pomocą Rady Języka Norweskiego w 2004 roku, ustanowić pisownie norweską i od tego czasu mają Bakalao po norwesku, pisane przez K. Jednak częściej pojawia sie jednak z C.

Bacalao ma składniki, które były obce dla norweskiej kuchni. Czosnek, papryka chili, oliwa, pomidory to smaki południa. Przyprawy, które przywozili kupcy do norweskich portów. Więc kiedy dawne gospodynie gotowały na święta tą potrawę, to tylko raz w roku używały tych produktów, poza dorszem i ziemniakami. Brakuje wprawdzie prawdziwej oliwy i czerwonych południowych pomidorów( bo niby sąd Norwegia ma mieć pomidory), to broni się smakiem i popularnością nawet z passatą z puszki.

W książce kucharskiej Bacalao pojawiło się w 1893 roku. Przepis sugerował, żeby zamienić czosnek, cebulką szalotką by uniknąć brzydkiego zapachu czosnku. Od tego czasu Norwedzy przyzwyczaili się do tych przypraw i używane są w każdej domowej kuchni. To raczej dorsz stał się egzotycznym składnikiem i dlatego tak im pasuje jako świąteczny posiłek.

Gotowe Bacalao z półki sklepowej.

      Bacalao po naszemu

Kupujemy prawie kilogram dorsza suszonego najlepiej Klippfisk, (znajdziesz artykuł na jego temat na naszym blogu). Moczymy kilka dni, zmieniając wodę. ale możesz użyć oczywiście świeżego. Ziemniaków prawie kilogram i jedną cebulę. Kroimy w plastry i smażymy na oleju, aż zmiękną. Przyprawiamy czosnkiem, chilli, sola, pieprzem i tym nieszczęsnym czosnkiem. Do woli. Dodajemy pomidory tzn. passatę pomidorową lub pomidory z puszki. Smarujemy żaroodporne naczynie masłem, przekładamy jedną warstwę na spód naczynia, układamy rybę i przykrywamy drugą warstwą. Czasem zaszalejemy i posypujemy ostrym serem np. parmezanem dla chrupkości. Wstawiamy do piekarnika na 150 stopni, na 2 godziny. Nie jest to nasze ulubione danie, więc zdarza nam się piec tylko raz w roku, jak prawdziwej dziewiętnastowiecznej norweskiej gospodyni. Dla nas średnio przeciętne, ale co my biedne żuczki możemy wiedzieć o smaku tradycji.

A ty próbowałeś? Spróbujesz? Upieczesz?. Daj znać.

0 Email