Kirkö Mosse Cmentarzysko wraków

autor Agnieszka
0 komentarze 640 wyświetlenia

Cmentarzysko starych aut znajdujące się w lesie, na bagnach, gdzie ziemia pokryta jest mchem. Konary drzew wznoszą się ku niebu, dając cień starym wrakom. Wszystko pachnie zgnilizną, przeszłością i nostalgią. Oczodoły reflektorów patrząc, straszą swoim wzrokiem.

Zagadkowa historia Cmentarzyska

Natura odbiera to, co kiedyś jej odebrano, w powolnym procesie pożera wraki, oplata pajęczynami, korzeniami i bluszczem, by wkrótce zawładnąć tym miejscem. Wraki samochodów powoli chrupie rdza, karoseria zdaje się być, cienka jak papier, a za akwariami szyb brzęczą uwięzione ważki. Niektóre auta wyglądają, tak jakby wchłonęło je bagno, kończąc ich krótki żywot. Tu wszystkie detale przypominają minione czasy. Cmentarzysko nie pozostawi nikogo obojętnym, bez względu na to, co myślisz. Jak to się stało, że stary człowiek zgromadził tak ogromną kolekcję wartą miliony? Dlaczego auta porzucano w lesie? Dlaczego Szrot starych samochodów zawładnął bagnem?

Poczytaj.

W południowej Szwecji, w Tröjemåla, nieopodal miejscowości Ryd, mieszkał Åke Danielsson. Urodził się 8 maja 1914 roku, w wielodzietnej rodzinie. Miał trzech braci i dwie siostry. Jego matka zajmowała się domem, a ojciec był kamieniarzem. Po ukończeniu pięciu klas szkoły, musiał pójść do pracy. Znalazł ją na farmie daleko od domu. Ciężko pracował od świtu do zmierzchu.  Mieszkał w stajni z końmi i spał na sianie.

Właściciel Bagna

W latach 30-tych nastał w Szwecji wielki kryzys. Ponad 30 procentowe bezrobocie nie ułatwiało powrotu do rodzinnego Tröjemåla. Podejmował się różnych zajęć i prac najemnych w Skanii i Smålandii. Åke Danielsson chciał jednak czegoś więcej i przede wszystkim chciał być niezależny, by nie pracować dla kogoś.W 1935 roku kupił bagno (choć nigdy nie stał się jego formalnym właścicielem) i dużą łopatę i tak oto został przedsiębiorcą, samozatrudnionym. Zaczął ręcznie wydobywać z własnego bagna torf i nawóz.

Fabryka Torfu

Wykopany i wysuszony torf sprzedawał miejscowym i rolnikom. W latach 30-tych torf stał się modny. Zmieszany z gnojowicą i gojem był cennym nawozem używanym w rolnictwie. A dobrze wysuszony pożądanym opałem.Åke miał smykałkę do wynalazków. Zbudował na swoim bagnie małą fabrykę nawozu z torfu, a w miarę wzrostu popytu „Åke on the Bog” zwiększył produkcję, budując sobie rozdrabniacz torfu i taśmociąg przy użyciu starych silników samochodowych. Zbudował sobie mały dom, warsztat, a nawet kolejkę wąskotorową, którą transportował torf z bagna, do swojej fabryki.

Motoryzacyjny raj

Po II wojnie światowej wojnie zaczął rosnąć szwedzki dobrobyt. Była praca, było jedzenie, były też luksusy. W latach 50-tych samochód stał się „prawem każdego człowieka”.

Dealerzy samochodowi w latach 50 tych. mieli swój złoty czas. Auta miało ponad połowę społeczeństwa. (W tym amerykańscy żołnierze.) Brakowało jednak mechaników i dobrych warsztatów. Gdy samochód się zepsuł, nie nadawał się do dalszej jazdy, jego właściciel porzucał go najczęściej w lesie, przy drodze, gdziekolwiek i kupował nowy. 

Warsztat samochodowy

Åke Danielsson zaczął te samochody zbierać i zwozić na swoje bagno. Najpierw na własne potrzeby, gdyż z części mechanicznych konstruował maszyny do produkcji torfu. Nie mając żadnej wiedzy i doświadczenia mechanicznego, nie mając nawet prawa jazdy, w ciągu kilku lat stał się samochodowym specjalistą.

Stał się też jednym z pierwszych samochodowych „recyklerów”. Z zebranych, a później też odkupionych samochodów, usuwał paliwo i oleje, a same auta rozbierał na części, które potem sprzedawał w swoim warsztacie. I tak biznes części samochodowych stał się bardziej opłacalny niż produkcja torfu. 

Media na bagnach

Za sprawą mediów, o istnieniu pokaźnej kolekcji Åke zaczęło być głośno. Do jego lasu zaczęło zjeżdżać się tysiące turystów, fanów Urbexu i motoryzacji, fotografów oraz poszukiwaczy części do swoich aut z całej Szwecji. 

Również Kerstin Bengtsonn, była zafascynowana tajemniczą, opuszczoną i niemal duchową atmosferą tego miejsca. Cisza natury ogromnie kontrastowała ze śladami rozpadu, pozostawionymi przez tego człowieka.

Po kilku wizytach Kerstin zaprzyjaźniła się z Åke i mogła swobodnie odwiedzać jego teren, przeprowadziła z nim wiele interesujących rozmów. Pewnego razu, Åke Danielsson pozwolił Kerstin zrobić sobie to unikatowe zdjęcie, prawdopodobnie jedyne zachowane. 

źródło: jasifil.se

Szalony kolekcjoner

Kolekcja rosła do 1974 roku, kiedy Åke kupił swój ostatni samochód. Przez następne lata żył ze sprzedaży zgromadzonych przez ponad 20 lat części. 

Od tego czasu trwały batalie, co zrobić ze zgromadzonym przez „szalonego kolekcjonera” złomem samochodowym, który wrastał powoli w las. I choć Åke zdawał sobie sprawę z ryzyka skażenia swojego torfowiska, starał się zawsze usuwać gaz, olej i baterie, które wysyłał do utylizacji. Wielu twierdziło, że może to doprowadzić do zanieczyszczenia środowiska naturalnego.

Recykling a prawo

Ratusz i urzędnicy zdecydowali, że samochody muszą zostać wysłane do autoryzowanego punktu recyklingu, nakładając grzywnę, jeśli nie zostanie to zrobione w terminie do listopada 1998 roku. Za wszystko musiał zapłacić oczywiście właściciel, który nie miał na to wystarczających środków. I od 1992 roku mieszkał w domu spokojnej starości, zostawiając kolekcję na pastwę losu.

Ekolodzy

Wbrew pozorom ekolodzy byli za tym, aby kolekcja została nietknięta, jednym z powodów było to, że ptaki zaczęły wić sobie gniazda we wnętrzach auta i że te auta stały się już częścią natury. 

Sytuacja wydawała się beznadziejna, ale po stronie Åke stanęli ekolodzy, mieszkańcy i działacze kulturowi, głosy poparcia zwyciężyły i wydano 49-letnie pozwolenie na lobbing. 

Mieszkańcy w obronie złomowiska

Społeczeństwo przekonało gminę i lokalne muzeum, że kolekcja Åke nie jest zwykłą, kupą złomu tylko cennym miejscem kulturowym. Zbiór warty jest nawet 500 tysięcy złotych. Z tego powodu społeczeństwo (ekolodzy również) nie chce, aby auta zostały im sprzątnięte sprzed nosa.

Udało się im, cmentarzysko samochodów przetrwało i istnieje do dziś. Åke Danielsson zmarł w 2000 roku, ale wcześniej zobaczył, jak jego hałda została uratowana. W 2047 roku zapadnie wyrok jak poradzić sobie z tym wyjątkowym szrotem. Nikt nie zgadnie co stanie się z tym miejscem, ale zapewne do tego czasu natura strawi większość wraków. 

Natura

Dawniej parking z ponad setką samochodów, zaparkowanych w słońcu, wyglądających jakby ich właściciele zaparkowali je tylko na chwilę i mieli zaraz po nie wrócić. Ta chwila jednak nigdy nie nastąpiła, a samochody zostały zapomniane. Powoli, ale na pewno drzewa i zarośla ponownie zawładną tym miejscem i ostatecznie pogrzebią te auta.

Miejsce magiczne, miejsce straszne, miejsce zadziwiające, swoiste memento, pomnik, miejsce pamięci, które pozwala naturze i czasowi zrobić z nim porządek.

Dojazd

Kyrkö mosse znajduje się przy drodze nr 119 w kierunku Hässleholm, 3 km na zachód od miejscowości Ryd.

GPS: 56.466370, 14.655158

Zobacz więcej na filmie:

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz

Open chat
W czym możemy pomóc?
Dzień Dobry.
W czym możemy pomóc?