Autor

Agnieszka

Geiranger- Trollstigen

autor Agnieszka

Droga 63, Geiranger- Trollstigen To najpiękniejszą Trasa Krajobrazowa Norwegii i norweska kraina czarów. To 106 km surowej norweskiej przygody. W kraju wypełnionym pejzażami fiordów i górami sięgającymi nieba.

Golden Rude Norwegia, Gullruten lub Złoty Szlak Północy jest częścią 18. Narodowych Szlaków Turystycznych Norwegii. To cud natury i architektury w jednym

Trasa ma wszystko, czego możesz oczekiwać od podróży samochodem po Norwegii. Trasa rozpoczyna się od miasteczka Stryn, a raczej jego płaskowyżu Strynefjellet.

Najlepiej swoją drogę rozpocznij od centralnych turystycznych miasteczek Lom lub Dåmbas, (zjedziesz z E6), a zakończ w Åndalsnes lub odwrotnie.

trollstigen

Szlak łączy piękne trasy z architekturą światowej klasy, naturę z nowoczesnością. Niektóre punkty widokowe harmonizują z krajobrazem, wtapiają się w niego, inne nadają ostry kontrast naturze, ale nigdy nie pozostają obojętne.

To wspaniałe miejsca na piknik, przerwę w drodze lub nocleg.

Dalsnibba

Najwyższy punkt na drodze znajduje się zaraz po starcie. To jest 1038 m wysokości drogi Nibbevegen, która prowadzi z Djupvasshytta do punktu widokowego na górze Dalsnibba, Geiranger Skywalk, który znajduje się na wysokości ok. 1500 m.

Ujrzysz panoramę z najwyższego jej punktu. Droga jest płatna, ale możesz zostać na noc.To prawdopodobnie najpiękniejszy widok na fiordy na świecie. Symbol rejonu Geiranger.

Knuten

Jadąc w stronę Geiranger zatrzymaj się przy węźle drogowym. Trakt jest ważnym pomnikiem pionierów dróg, którzy budowali szosę do Geiranger w 1882 r. Będziesz zachwycony kunsztem, tym bardziej że zachowała swoją pierwotną postać.

Geiranger

Flydalsjuvet

Następnie dojedziesz do pięknie położonego parkingu i terenu piknikowego w samym sercu Geirangerfjordu na którym musisz się zatrzymać, bo oferuje spektakularne widoki, z których zobaczysz 1502 m szczyt Laushornet i 1629 m szczyt Eidshornet.

golden rute 63

Koniecznie znajdź półkę skalną, zrób pamiątkowe zdjęcie na Tronie Królowej Dronningstolen odsłoniętego przez samą królową Sonje. Sam parking to też majstersztyk, bo do budowy toalet i punktu informacyjnego wykorzystano wiekowe drewno za stajni dla koni.

Platforma widokowa w wąwozie Flydalsjuvet ma górny i dolny poziom połączony chodnikiem wzdłuż drogi.

Geiranger

Utstikten

Jadąc w dół do miasteczka położonego na dnie fiordu będziesz mijał kamień postawiony z okazji koronacji Króla Haakona tuż obok hotelu Utsikten.

Geiranger

W miejscowości jest wiele hoteli, kempingów i pól namiotowych. Port Geirangerfjord jest drugim co do wielkości portem wycieczkowym w Norwegii i znajduje się na końcu Geirangerfjordu, i jest największym magnesem dla turystów odwiedzających Norwegię. Co roku, podczas sezonu turystycznego, do portu zawija 140–180 olbrzymich hoteli statków.

Jeśli chcesz zobaczyć miasteczko, idź na spacer w górę lub w dół 327. schodami z punktami widokowymi nad wodospadem Storfossen. Waterfall Walk biegnie od centrum Geiranger lub do Norwegian Fjord Centre, Centrum Fiodrów Norweskich oraz Hotel Union lub odwrotnie. 

Ørneveien- Droga Orłów

Następnie jedź dalej drogą 63 stromo w górę, Drogą Orłów, 11. ostrymi zakrętami, które wznoszą się po stromym, zielonym, owocowym zboczu wzgórza. To dawne siedlisko orłów, skąd jego nazwa. Ørnevegen, czyli Droga Orłów wiedzie pomiędzy Eidsdal i Geiranger. Droga liczy 8 kilometrów, nachylenie powierzchni dochodzi do 10%.

Droga Orłów

Ørnesvingen

Dotrzesz do platformy widokowej (620 m n.p.m.)  z własnym wodospadem. Stalowo-drutowy chodnik jest idealnym punktem orientacyjnym, z którego będziesz podziwiał poniżej wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Geirangerfjord, słynny wodospad De Syv Søstrene, Siedmiu Sióstr i górską farmę Knivsflå. Stąd też rozpościera się najpiękniejszy widok na miasteczko Geiranger.

Linge ferjekai

Z nabrzeża promowego Linge musisz udać się na prom, rejs trwa 10 minut. Przez Norddalsfjord do Eidsdal. Przy nabrzeżu promowym znajduje się przestronna poczekalnia z panoramicznymi oknami wychodzącymi na fiord.

Juvet

Juvet Landscape Hotel to kolejny klejnot architektury, położony na dnie doliny Valldal, który otrzymał w 2012 roku najwyższą nagrodę architektoniczną w Norwegii.

To 7 apartamentów postawionych na metalowych słupach nad granitowymi głazami, idealnie komponujących się z naturą. Nawet jeśli nie planujesz tam posiłku lub noclegu warto byś zobaczył go z zewnątrz.

Valldal

Gudbrandsjuvet

Zaledwie 1 kilometr od hotelu jest parking na którymi znajduje się kolejna platforma widokowa w kształcie spirali, prowadząca do kawiarni i zaprojektowana przez tego samego architekta co hotel.

To wijąca się sieć metalowych mostów i chodników zwieszona nad pieniącymi się wodospadami w głębokich wąwozach doliny Valldalen. 

Gudbrandsjuvet

Trollstigen

To najwyższy punkt na drodze ze Strynefjellet, ale najpierw czeka cię wspinaczka 11. ostrymi zakrętami na 852 m n.p.m. Historyczną przełęczą między Valldal i Åndalsnes. Tym arcydziełem inżynierii dojedziesz na płaskowyż lodowcowy Trollstigen czyli Drabinę Trolli.

Zatrzymaj się na pięknym parkingu Trollstigen, zjedz Trollowe lody i popatrz na przełęcz, którą zaraz będziesz się wspinał. 

droga 63

Następnie zatrzymaj się na parkingu, gdzie stoi znak drogowy Uwaga Trolle prawdopodobnie jedyny taki na świecie. Uwaga parking jest duży, ale łatwo go ominąć, bądź czujny.

Uwaga Trolle

Po drodze jest jeszcze jedna zatoczka, gdzie zobaczysz wodospad z dołu w całej okazałości, miniesz kamienny stary most nad wodospadem Stigfossen i wjedziesz na obszerny parking z restauracją, toaletami i sklepem z pamiątkami.

Trollstigen

Chodnikami przecinającymi teren lodowcowy dojdziesz na kanciastą betonowo-szklaną konstrukcje imitującą topnienie lodowca rzeki Istra, która uniesie cię 200 m nad dolinę i wodospad Stigfosssen. 

Kilkaset metrów dalej wystaje kolejna platforma. Zawieszona w powietrzu zardzewiała, designerska stal połączona ze szkłem, która wyniesie cię 852 m ponad dolinę Trollstigen. 

Trollstigen view point

Kolejne 16 km jedź, obok gór o wielkich nazwach, w tym Dronningen (Królowa), Kongen (Król) i Bispen (Biskup), to kraina lodu i wysokich śnieżnych tuneli, które odsłaniają drogę od czerwca do października. Droga ta zaprowadzi Cię do Åndalsnes.

trolstigen ski

Norweski Szlak Krajobrazowy Geiranger-Trollstigen 

Droga 63, biegnie z Langvatnet do Strynefjellet i Sogge Bru w Romsdalen, o łącznej długości 104 km. Na tym odcinku musisz popłynąć promem z Eidsdal do Linge.

Jeśli chcesz przeżyć rejs po fiordach, powinieneś również uwzględnić trasę promową między Geiranger i Hellesylt.

nasjonalturistveg

Płatne Kempingi

Na drodze jest wiele płatnych parkingów jak np.

  • Stryn Camping 
  • Geiranger Camping
  • Trollstigen Camping

Miejsca do spania na dziko

Po drodze znajdziesz też wiele miejsc do spania na dziko i na Van Life np. 

  • W miasteczku Stryn, (równoległe parkingi do trasy w centum)
  • Między tunelami drogi 63 przy starych hyttkach Aussichtspunkt, GPS 61.9665953,7.2488228,453
  • Powyżej Drogi Orłów na parkingu Kosmyra, GPS 62.1357437,7.1847638,107
  • Na parkingu Langvatnet przy rozjeździe z drogi 15 na 63 czyli na Geiranger, GPS 62.0135155,7.3999761,252.
  • Przy parkingu Trollstigen, GPS 62.4517159,7.6617273,95
  • Åndalsnes są dwie miejscówki znajdziesz na aplikacji Park4night, (ale polecamy bardziej Parking Trollvegen, choć zboczysz trochę z trasy to warto.).
  • Jeśli będziesz wjeżdżał na Dalsnibba szczyt (warto!) pozostań na noc, jeśli pogoda ci pozwoli. Nie zapomnisz tych widoków.

Odległości i czas trasy Geiranger-Trollstigen.

  • Stryn-Langvatnet droga 15 przez Hjelle 52 km 48 min.
  • Langvatnet- Dallsnibba droga 63 12 km 20 min.    (wjazd na punkt widokowy na szczycie 250 NOK)
  • Dallsnibba- Flydalsjuvet droga 63 17 km 31 min.
  • Flydalsjuvet- Geiranger droga 63 3,9 km 9 min. 
  • Geiranger- Ørnesvegen (Droga Orłów) droga 63 8 km 10 min. (serpentyna)
  • Ørnesvingen- Eidsdal 63 18 km 20 min.  (punkt widokowy bezpłatny)
  • Prom Eidsdal-Linge 2,9 km 10 min. (86 NOK auto do 6 m)
  • Linge-Valldal droga 63 4,7 km 6 min. 
  • Valldal- Gudbrandsjuvet Droga 63 19 km 21 min. 
  • Grundbransjuvet- Trollstigen Utstiktpunkt, 20 km 22 min.  (punkt widokowy bezpłatny)
  • Trollstigen- Åndalsnes Droga 63 na drogę E136 19 km 20 min. 

Razem: 170,9 km, czas to około 250 minut jazdy bez zatrzymywania się, (+/- oczekiwanie na prom).

Geiranger

Trasę jesteś w stanie pokonać w jeden dzień, ale szczerze odradzamy, bo jest tyle pięknych miejsc, że przystanki co kilka minut są obowiązkowe, więc jeśli nie musisz zwolnij i daj sobie dwa dni, nie będziesz żałował.

Naszym zdaniem to najpiękniejsza z Tras Turystycznych Norwegii na Van Life. Ciekawi jesteśmy twojej opinii. Koniecznie podziel się swoją.

1 Email

Nasza przygoda z Van Life’m zaczęła się z potrzeby podróży niezależnej i na naszych warunkach, ale i takiej, która nie spustoszyłaby naszych portfeli. Bardzo chcieliśmy dotrzeć na koniec świata, czyli na Nordkapp.

Potrzebowaliśmy samochodu, hotelu i zabrania jedzenia i ciepłych rzeczy. I tak zrodził się pomysł zbudowania samochodu, który spełni nasze potrzeby.

Volkswagen Caravelle

Najpierw był DAN lat 22, (od skrótu, Daniel, Aga, Norwegia). O sercu 2.5 TDI, Diesel i 102 koniach mechanicznych. Rocznik 1999. Przerobiliśmy go na Bus Vana.

Wymontowaliśmy siedzenia. Zbudowaliśmy konstrukcję, na której położyliśmy materac z sypialni. W dużych plastikowych boksach trzymaliśmy ciuchy, buty, rzeczy toaletowe, garnki, talerze i wszystkie przydasie na podróż.

Z tyłu auta zbudowaliśmy kuchnię z wysuwanym blato- stołem, do gotowania kupiliśmy kuchenkę turystyczną, wrzuciliśmy zwykły grzejnik i….

I przepadliśmy. 

Wróciliśmy innymi ludźmi. Podróż zmieniła nasze dotychczasowe postrzeganie świata. Wiedzieliśmy już, że chcemy żyć, a nie mieć. Założyliśmy bloga, a droga stała się sensem naszego życia.

Sprzedaliśmy długo remontowany dom. Pozbyliśmy się wszystkich rzeczy, które zaśmiecały nasze życie. Postawiliśmy na minimalizm. Wtedy też poczuliśmy ulgę i wolność.

Volksvagen California Coach

Potem dołączył do nas BOB, miał już imię. Był dorosły, miał 18 lat.

Van Life Norway

Idealnie nadawał się dla dwóch osób. Bob był modelem dla ludzi ceniących niezależność, oryginalność i klimat retro. Na drogach budził powszechny zachwyt.

Van Life

Kupiliśmy go od pary surferów i pokochaliśmy miłością prawdziwą. Pomimo swojej pełnoletności był niezawodnym Van Busem i towarzyszem drogi.

BOB o sercu takim samym jak DAN, rocznik 2003 miał podnoszony dach, dwupalnikową kuchenkę, zlew, ogrzewanie postojowe Webasto, dodatkowy akumulator.  

Dwa dwuosobowe miejsca do spania, gniazdo 230 v z funkcją ładowania akumulatorów, obrotowe fotele, rozkładany stół. Czyli luksusy wszelakie.

Prawie z niego nie wysiadaliśmy. Doszliśmy jednak do wniosku, że chcemy tak żyć jak najczęściej i musimy pomyśleć o większym komforcie podróży.

Van Life Skandynawia

Kampervan Fiat Ducato

Wtedy zdecydowaliśmy się na Dukata, lat 3. I choć nie ma chemii między nami, to właśnie dzięki niemu Van Life stał się bardziej komfortowy i przyjazny. 

Fiat rocznik 2018. 2,3 diesel. 130 km, nie jest może demonem szybkości, ale na podróż bardzo odpowiedni. Dobrze sprawdza się w górach i nie ciągniemy za sobą peletonów.

Norwegia ma trudny klimat. Zimne noce i poranki, silny wiatr, zacinający deszcz był dużym problemem w małym busie z namiotem i bez łazienki. Teraz jest jakby luksusowo, co trochę nas krępuje.

Szykujemy się na Van Life zimą, na jazdę po śliskich drogach Norwegii. Kupimy opony zimowe, ocieplimy zbiorniki z wodą i ruszymy na mroźną północ. Trzymaj za naszą wyprawę kciuki. A może pojedziesz z nami?

Teraz jest wygodnie i komfortowo. Ale…….

Kochamy taki styl życia. Dlatego też chcemy wybudować swojego Vana takiego, który będzie z nami przemierzał świat, będzie miał duszę i będzie taki NASZ. Dlatego nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. 

3 Email

Van Life w Norwegii

autor Agnieszka

Norwegia jest Nirwaną Vanlife’u. Różnorodność otaczającej przyrody od wysokich gór, fiordów po rajskie plaże. Tu na pewno znajdziesz coś dla siebie. Norwegia latem może być po prostu jednym z najpiękniejszych, inspirujących miejsc na ziemi, a absolutnie najlepszym sposobem na poznanie jej niekończącego się splendoru jest Van Life.

Plusy Van Life’u w Norwegii

Przyroda w Norwegii

Norwegia należy do jednego z najbardziej malowniczych krajów Europy.Dzika, nietknięta przyroda z niekończącymi się fiordami i górami. Dobrze utrzymane drogi, umożliwiające łatwy dostęp do przyrody, pozwalają doświadczyć życia w naturze.

Populacja Norwegii

W tym pięknym kraju żyje tylko 5 milionów ludzi. Masz dużą szansę na zaparkowanie kampera gdzieś nad Atlantykiem bez bezpośrednich sąsiadów. Będziesz sam na sam z naturą, wiatrem, zachodami i wschodami słońca, śniegiem, zorzą polarną i fiordami. Czyli to, co dla prawdziwego Van Life’u jest istotą podróżowania.

Punkty widokowe Norwegii

Nie musisz wychodzić nawet z samochodu, by podziwiać niesamowite widoki. Jeśli jesteś mniej zainteresowany wędrówkami nie musisz nigdzie chodzić, nie stracisz zbyt wiele. Na wiele szczytów i punktów widokowych, wjedziesz samochodem, a drogi turystyczne pełne są pięknych krajobrazów i przepięknych parkingów.

Van Life Norwegia

Kempingi w Norwegii

Norwegowie są entuzjastami kempingów, w całym kraju znajdziesz świetną infrastrukturę. Większość kempingów znajduje się w pięknym otoczeniu. Każde większe miasto ma do zaoferowania pole namiotowe, kempingi z dużym zapleczem sanitarnym.

Dzikie miejscówki w Norwegii

Jeśli podróżujesz po Europie kamperem, musisz pobrać aplikację: park4night. Jest tam wiele oznaczonych niesamowitych miejsc, ale podczas podróży znajdziesz też wiele innych, nieoznaczonych, szczególne tych na dzikich terenach lub wysoko w górach, za które nie trzeba nic płacić. 

Van Life Norway

Prawo Allemannsretten

Ponieważ masz swobodę poruszania się po Norwegii, możesz zaparkować swój kamper na łonie natury na noc, tak długo, jak długo będziesz przestrzegał zasad (porządku, ciszy, odstępu 150 metrów od domostw i nierozpalania ogniska). Przy małej populacji i tak dużej ilości dużych, otwartych przestrzeni w Norwegii nie będziesz miał problemu ze znalezieniem miejsca na nocleg.

Drogi w Norwegii

Jazda po Norwegii to prawdziwa przyjemność. Norwescy kierowcy są zwykle zdyscyplinowani i spokojni, chętnie ustępują i czekają tam, gdzie to konieczne. Drogi są dobrze utrzymane, nawet na mniejszych drogach typu „b”. Będziesz pokonywał duże odległości nie widząc innych pojazdów, ale spodziewaj się, że drogi wokół popularnych atrakcji turystycznych będą pełne turystów. 

Van Life Norway

Serwis kampera w Norwegii

Lokalne gminy w całym kraju doskonale zdają sobie sprawę z nawyków podróżowania ludzi i utworzyły w miastach i miasteczkach stacje zrzutowe, ścieków (szarej wody). Znajdziesz je na stacjach benzynowych, większość jest bezpłatna. Jeśli masz toaletę kasetową, również będziesz mógł ją tam zrzucić.

Woda w Norwegii

Jeszcze bardziej niesamowite jest to, że prawie cały kraj jest przygotowany na Vanlife. Prawie wszędzie znajdziesz darmową wodę. (rzadko stacje benzynowe pobierają opłatę)

Internet i zasięg w Norwegii

Norwegia ma jedną z najlepszych sieci 4G w okolicy. Stracisz zasięg, gdy będziesz w dziczy lub u podnóży gór, ale wokół głównych dróg, miast będziesz miał świetny zasięg. Jeśli pracujesz w podróży, nie powinieneś mieć problemów z Internetem

Norwegia Van Life

Minusy Van Life’u w Norwegii

Pogoda w Norwegii

Pogoda w Norwegii to stan umysłu. Spodziewaj się jej zmienności. Poranne przymrozki, silne wiatry, wodospady zalewające drogi, oślepiające słońce czy zacinający w szyby deszcz to norma nawet latem. Jeśli jedziesz po sezonie letnim, koniecznie miej opony zimowe. Dodatkowe halogeny też na pewno się przydadzą, bo drogi są dość mroczne.

Zwierzęta na drogach Norwegii

Jest wiele ostrzegawczych znaków przy drogach informujących o zwierzętach. Są to zazwyczaj: sarny, łosie, ale też pasące się na wolności stada owiec, krów i kóz. Zwierzaki są zarówno atrakcją turystyczną jak i stanowią zagrożenie. Zawsze bądź czujny i jedź ostrożnie.

Van Life Skandynawia

Opłaty drogowe w Norwegii

Krajem tuneli, mostów i promów Norwegia słynie, a ceny za przeprawę nimi mogą naprawdę spustoszyć portfel ( na szczęście jedynie część mostów i tuneli jest płatna). Podobnie sprawa ma się z autostradami i drogami szybkiego ruchu. Opłaty za nie pobierane są na poszczególnych odcinkach przy użyciu systemu AutoPass. 

Jeżeli zamierzasz pokonywać płatne odcinki, możesz skorzystać z systemu pre-paid. Na stronie AutoPass, możesz założyć konto. Zarejestrować pojazd i wpłacić kwotę 200 NOK za depozyt (kaucja). 

Możesz również wybrać możliwość „beztroskiej” jazdy bez rejestracji w systemie komputerowym. Licz się jednak z tym, że po pewnym czasie na twój adres  przyjdzie skumulowany rachunek za skorzystanie z poszczególnych odcinków płatnych (tylko rzeczywisty koszt przejazdów bez kar itp.). 

  • Ceny płatnych tuneli i mostów są dosyć zróżnicowane. Ich ceny można bez problemu wygooglować w Internecie.

Promy samochodowe w Norwegii

Od czasu do czasu będziesz musiał przeprawić się przez fiord promem samochodowym. To nie jest rejs po fiordach, ale szybka przeprawa zaprojektowana tak, aby jak najszybciej dostać się z jednego miejsca do drugiego, trochę jak transport publiczny.

Nie jest to skomplikowane, droga zatrzymuje się bez możliwości skręcenia inną trasą i jest tam rampa dla promu. Mapy Google lub nawigacja satelitarna będą o tym wiedzieć i odpowiednio cię pokierują.

  • Ceny krótkodystansowych promów wahają się w granicach od 80 do 200\250 NOK dla auta (do 6m) z kierowcą + 1 pasażer. (wrzesień 2021)
Van Life Norway

Ograniczenia prędkości w Norwegii

Ograniczenia prędkości na większości dróg w Norwegii wynoszą 80 km/h, co oznacza, że ​​dojazd z miejsca na miejsce zajmuje trochę więcej czasu. Na przykład jazda z Lofotów do Oslo zajmuje aż 30 godzin, ponieważ drogi są kręte, wąskie (mijanki), z tunelami i znacznym ograniczeniem prędkości. 

Mandaty

Możesz zostawić majątek nawet jeśli przekroczysz zaledwie 10 km/h. Za jazdę na podwójnym gazie grozi ci nawet areszt. Policja stoi zwykle ukryta, a pomiary prędkości ukryte na poboczach dróg na kilkanaście metrów wcześniej. Jeśli cię zatrzymają to pewne, że masz mandat. Nie ryzykuj jedź przepisowo, nawet jeśli jest to żmudne.

Paliwo w Norwegii

Ceny paliw w Norwegii należą do jednych z najwyższych na świecie. Na wrzesień 2021 średnia cena jednego litra ON w Norwegii wynosiła średnio 16 NOK. Gdy planujesz liczącą kilka tysięcy km trasę ta różnica staje się na prawdę odczuwalna.

W Norwegii ceny na różnych stacjach paliw potrafią się różnić nawet o ok 4 NOK na litrze. W pobliżu dużych miast (szczególnie na południu) ceny bywają często dużo niższe niż w małych miejscowościach szczególnie na północy kraju. Ceny lubią się zmieniać również w zależności od dni tygodnia czy godziny!

Van Life

Ceny w Norwegii

Podobnie jak każde z państw Skandynawii, Norwegia należy do najdroższych miejsc w Europie, szczególnie dla Van Lifersów z Polski, a ceny w restauracjach należą do ekstremalnie wysokich. Do szczególnie drogich towarów należą alkohol i papierosy, ale też usługi turystyczne powalają. Na jedzenie powinieneś przeznaczyć nawet trzykrotność cen polskich. dlatego zaopatrz się w produkty żywnościowe z długą datą spożycia, sporo zaoszczędzisz.

Kontrole wagi na drogach

Niestety dość często spotkasz na drogach (szczególnie głównych) duże parkingi na których Norweski Zarząd Ruchu Stadvegvesen kontroluje pojazdy. Jeśli twój van, bus wyglada jak samochód dostawczy, licz się z kontrolą. Wszyscy ludzie drogi, wiemy jak ciężko jest utrzymać wagę przy pełnych zbiornikach.

Norwegia

Strony Internetowe i Aplikacje

www.visitnorway.com

www.fjordnorway.no

www.amb-norwegia.pl

www.turistveg.no

www.kieruneknorwegia.pl

www.eurocamping.eu

www.autopass.no

www.statsvegvesen.no

www.ut.no

www.resteplaser.no

park4night 

E-book dla Van Life’u w Norwegii

Napisaliśmy 200 stronicowego e-booka „Kamperem po Norwegii”, znajdziesz w nim wszystkie potrzebne informacje, o drogach, opłatach, mandatach, najpiękniejszych trasach samochodowych. Jest do pobrania w zakładce sklep.

Do zobaczenia na trasie!

1 Email

Trollstigen to jedna z najbardziej widowiskowych atrakcji Norwegii, jest to chyba najbardziej niezwykła trasa między Geiranger a Åndalsnes, która przyprawi Cię o dreszcze i przez którą, nie przejedziesz obojętnie.

Złoty Szlak, Trollstigen- Geiranger

Trollstigen czyli Drabina Trolli (stige po norwesku to drabina) to odcinek drogi 63, Trollstigen – Geiranger, zwanej też Złotym Szlakiem, jest najczęściej odwiedzaną Trasą Turystyczną w Norwegii. To jedna z 18. Narodowych Tras Krajobrazowych   w Norwegii, Nasjonaleturistveger.

Jazda drogą Trollstigen

W najbardziej stromej części droga biegnie zygzakiem od najgłębszej przełęczy, aż do szczytu Stigrøra (858 n.p.m.), ta najbardziej stroma część ma 11 ostrych zakrętów o nachyleniu od 9 do 12%. Droga jest niezwykle wąska, a zdecydowana większość zakrętów wymaga od kierowców zmiany kierunku jazdy o prawie 180°.

W rzeczywistości droga jest jednopasmowa, ma teraz szerokość od 4 do 6 metrów. Pojazdy o maksymalnej długości 11 m. mogą jeździć po Trollstigen. Więc autobusy z turystami są stałą częścią krajobrazu. Cały odcinek od Åndalsnes do Valldal wynosi 56 kilometrów, ale cała droga z Geiranger na dno Romsdalen ma 106 km.

Trollstigen

Jazda nad przepaścią

Jazda Trollstigen to dramatyczne i ekscytujące doświadczenie. W niektórych miejscach jest wycięta w górach, w niektórych częściach zbudowana na kamiennych ścianach. Ostre krawędzie drogi odsłaniają przepaść i dno doliny.

Wzdłuż drogi wystają kikuty kamiennych zębów chroniące przed upadkiem w przepaść. Przepiękny most z kamienia naturalnego niesie drogę przez 180-metrowy wodospad Stigfossen, którego woda rozpyla się bryzą na samochodach.

Droga Trolli

Wypadki na Trollstigen

Niestety na Drodze Trolli wypadki zdarzają się tam często, zdarzają się też korki, które powodują wjeżdżające tam autobusy i kampery, pojazdy ledwo mieszczą się w wąskich zakrętach, a kierowcy nie potrafią wymanewrować swojego pojazdu.

Do tego kilkanaście motorów i turystów robiących selfie na zatoczkach i tak już wąskiej drodze ze znakiem M, (M to nie jest parking, a meeting-point, czyli miejsce, gdzie mogą minąć się dwa pojazdy w razie konieczności). Aby tę drogę przejechać naprawdę trzeba być dobrym i rozsądnym kierowcą. 

W 2021 roku na samochód z norweskimi turystami spadł kamień wielkości piłki nożnej. Na szczęście nic się nikomu nie stało. Ale osuwiska zdarzają się niestety nawet w sezonie, gdy droga jest otwarta.

Brawura powodem wypadków

Co roku dochodzi do poważnych wypadków, w których są poważnie ranni, a do tego jeszcze droga jest pozbawiona zasięgu telefonii komórkowej na odcinku 11 kilometrów, co m.in. utrudnia zgłaszanie wypadków. Niestety najczęściej brak wyobraźni, brawura i brak doświadczenia są powodem tych przykrych incydentów. 

Niestety zdarzają się również śmiertelne wypadki turystów, jak ten w 2019 roku, kiedy to turysta z Litwy robiąc zdjęcie na moście spadł z niego i zginął tragicznie. 

Trollstigen

Drabina Trolli to arcydzieło inżynierii

Droga jest arcydziełem ciężkiej i imponującej pracy inżynierskiej sprzed 100 lat. Monumentalny system dróg wije się 11. pętlami wzdłuż stromych zboczy gór. Każdy zakręt ma swoją nazwę, często od nazwiska brygadzisty odpowiedzialnego za zakręt, który zbudował wraz ze swoją ekipą.

Jest to też wykwalifikowane rzemiosło, które pozostawiono na stromym zboczu góry, co oznacza, że ​​dziś można jeździć pod górę dawnym szlakiem turystycznym. Budowa drogi kosztowała około 1,8 mln koron.

Historia Trollstigen

W dawnych czasach Trollstigen był ważnym szlakiem letnim między Valldal w Sunnmøre i Åndalsnes u podnóża Romsdalen. Wtedy była to tylko wąska, stroma ścieżka, gdzie ludzie i konie byli w wielkim niebezpieczeństwie. Ważnym powodem połączenia z górą był duży coroczny targ na farmie Devoll. 

Najpierw jako ścieżka, potem jako ścieżka do jazdy konnej, aż do obecnej asfaltowej drogi Trollstigvegen, została uruchomiona w 1916 roku. Jednak dopiero po otwarciu drogi przez Jego Wysokość Króla Haakona VII w 1936 roku Trollstigen stała się magnesem turystycznym. 

Części oryginalnej ścieżki wąwozu są nadal widoczne i możesz je przebyć pieszo. To ekscytująca alternatywa, jeśli chcesz doświadczyć drogi takiej, jaką była w dawnych czasach.

Kiedy otwierają i zamykają Trollstigen

Odcinek drogi jest zamknięty w zimie i zwykle otwarty od połowy maja do jesieni, gdy spadnie śnieg. W 2014 r. droga była otwarta przez 6,5 miesiąca z rzędu, był to najdłuższy okres jaki został zarejestrowany. Zdarza się, że drogę zamykają nawet w sezonie, bo śnieg osunął się na drogę. 

W zimie jest totalnie nieprzejezdna i całkowicie zamknięta dla ruchu. Cóż natura ma tutaj ostateczne słowo. W kwietniu rozpoczyna się odśnieżanie i wielkie pługi wyruszają na trasę. Nawet jeśli droga jest już przejezdna to, dopóki osuwiska topniejącego śniegu i skał stanowią zagrożenie jest zamknięta dla turystów.

Gdzie sprawdzić kiedy otwierają Drogę Trolli

Status drogi i to każdej drogi w Norwegii, możesz sprawdzić na vegvesen.no. Musisz kliknąć w traffikkmeldinger, wtedy pojawi się mapa z oznaczeniami miejsc i informacją, czy droga jest otwarta, czy jeszcze nie. Wcześniej niż w połowie maja nie ma szans byś pokonał ten odcinek.

Ciekawe miejsca w drodze na Trollstigen

Zrób sobie przystanek przy Trollstigen Camping and Gjestegård, przepiękny parking z ogromnym Trollem na motorze i Trzygłowym posągiem. Tuż przy parkingu jest piękny kamping i kawiarnia, gdzie zjesz Trollowe lody.

Na jednym z parkingów przy drodze jest jedyny w Norwegii znak drogowy Uwaga Trolle. Parking jest niepozorny, ale znak robi furorę. 

Na dole drogi jest jeszcze jeden punkt widokowy, parking, dający widok na serpentynę od dołu, ale to właściwie most Stigfossbrua i wodospad Stigfossen robią tutaj robotę.

Stań na małym parkingu tuż przy kamiennym mostku przy wodospadzie Stigafossen, poczujesz bryzę lodowatego górskiego strumienia na twarzy.

Punkt widokowy Trollstigen

Najwyższy punkt na drodze znajduje się na wysokości 852 m n.p.m. Wystaje 200 metrów nad przepaścią z oszklonym tarasem na skraju klifu z widokiem na słynną krętą drogę poniżej. Z góry widać jak na dłoni całą dolinę Isterdalen.

Na szczycie Trollstigen znajdują się punkty widokowe i stalowe chodniki, pod którymi przepływa woda i które pozwalają zbliżyć się do dramatycznych gór i wodospadów. W budynku usługowym znajduje się kawiarnia Trollstigen Kafe z panoramicznymi oknami.

Architektura zgodna z naturą

W nowej świetności i nowym budynku usługowym znajdują się sklepy z pamiątkami z lokalnym rękodziełem, toalety, parking, piękne lustra wody, a także pomosty i ścieżki widokowe. Płaskowyż Trollstigen ma dwa spektakularne punkty widokowe, które zapewniają pełny widok na okolicę. 

Zostały zaprojektowane przez Reiulf Ramstad Architects. Wszystko jest zbudowane ze stali i szkła i zapewnia dobrą ochronę przed niepogodą. Konstrukcja została zaprojektowana tak, aby wtapiała się w otoczenie, niektóre części są wykute w skale, a inne części zbudowane są na kamiennych ścianach w ścisłej interakcji z naturą.

Trollstigen w szczytach gór

Trollstigen jest otoczony potężnymi górami o wysokości do 1600 m n.p.m. Na zachód znajdują się góry Biskup, Bispen (1462 m n.p.m.), Król, Kongen (1614 m n.p.m.) i Królowa, Dronningen (1544 m n.p.m.). Na wschodzie znajdują się góry Stigbottshornet (1583 m n.p.m.) i Storgrovfjellet (1629 m n.p.m.). 

Tutaj rzadko jesteś sam

W szczycie sezonu około 2000 samochodów przejeżdża obok płaskowyżu Trollstigen. Oznacza to, że co 10 sekund samochód przejeżdża przez ten popularny punkt widokowy wypełniony pielgrzymkami turystów.

Drogę Trollstigen odwiedza rocznie ponad 700 tysięcy turystów z całego świata. Niestety tak ogromny ruch kołowy może spowodować zamknięcie drogi za kilka lat z powodu zbyt dużej eksploatacji środowiska i drogi.

Trollstigen Rowerem

Warto, ale jest to droga sceniczna o największej ilości przewyższeń! Najłatwiej jest zacząć jazdę na rowerze w Grotli. Wycieczka rowerowa to trudny, wysokogórski odcinek, ale czeka cię przyjemny zjazd do Geiranger i Geirangerfjord. 

Jadąc przez Geiranger do Åndalsnes, wspinasz się 1000 metrów i zjeżdżasz, znowu wspinasz się Drogą Orłów Ørnesvingen na 600 metrów i znowu zjeżdżasz do Norddalsfjorden, trochę rozluźnienia nabierzesz w drodze na prom, potem znowu się wspinasz na 700 metrów by ponownie zjechać.

Ostatni etap oferuje dość długą wspinaczkę 500 metrów, ale na szczycie Trollstigen i podczas zjazdu do Åndalsnes zrekompensujesz sobie wysiłek.  Łącznie będziesz musiał pokonać przewyższenia 2300 metrów w wypadku obrania kierunku ze Stryn. Nieco mniej wychodzi, jeśli pojedziesz od strony Ottdalen.

Możesz też wybrać krótszy odcinek trasy, czyli wjechać i zjechać po Trollstigen. Najlepiej żebyś zostawił swój samochód na pięknym parkingu Trollstigen u podnóża drogi i stąd ruszył tam i z powrotem. Ten odcinek i tak jest bardzo wymagający. 

Rower z wypożyczalni

Ale i tak coraz więcej osób decyduje się na pokonanie tego odcinka rowerem. W centrum Åndalsnes znajduje się zwykła wypożyczalnia rowerów, a w hotelu Aak również w Åndalsnes, mają rowery elektryczne, jeśli chcesz wygodniej dostać się na szczyt.

W szczycie sezonu na odcinku Geiranger- Trollstigen panuje duży ruch, często organizowane są też maratony rowerowe, dlatego zachęcamy cię do odbycia podróży na początku czerwca lub września albo wczesnym rankiem.

Trollstigen Motorem 

Trollstigen to marzenie każdego szanowanego się motocyklisty Każdy kraj, do którego podróżują motocykliści, ma swoją sławną, górską trasę. Norwegia ma wiele górskich dróg, ale jedna z nich ma sławę jak żadna inna to właśnie Droga Trolli.

Według ankiety confused.com norweska droga okrzyknięta została jednym z najatrakcyjniejszych miejsc dla motocyklistów na letnie eskapady w 2021 roku.

Droga w całości pokryta jest asfaltem. Zdarzają się odcinki tak wąskie, że przejazd możliwy jest tylko dla jednego samochodu. 11 legendarnych agrafek na środkowym odcinku trasy wywołuje radość u niejednego motocyklisty. 

Proponowana trasa ma odcinki o górskim charakterze. Pomimo spokojnego ruchu drogowego, może być mocno obciążająca dla początkujących. Na serpentynach konieczne jest dobre opanowanie motocykla.

Narty na Trollstigen

Tutaj często są świetne warunki na narciarskie wyprawy szczytowe, aż do czerwca. Zaraz po otwarciu drogi miłośnicy narciarstwa biegowego okupują wszystkie szczyty doliny Trollstigen, pokrytej białym śniegiem, który daje idealne warunki do tego by zjechać nartami okolicę. Wszystkie parkingi i pobocza drogi są zastawione samochodami i kamperami.

Piesze szlaki Trollstigen

Trollveggen

Bardzo ważną informacją, szczególnie dla miłośników aktywnego wypoczynku jest fakt, że to właśnie tu zaczyna się szlak na Ścianę Trolli. Jest to też miejsce ikoniczne dla miłośników base jumpingu. Na mapach może być on widoczny jako Stabbeskaret. Przy końcu jest widoczne rozgałęzienie, na pierwszy punkt widokowy (prawo) lub na Store Trolltind (lewo). To całodniowa wyprawa.

Mannen

Trudny, ale łatwiejszy teren niż szlak do Stabbeskaret. (3 – 4 godziny w jedną stronę).

Bispevatnet

Stosunkowo łatwa wycieczka do jeziora polodowcowego naprzeciwko Trollstigen. (1 godzina w obie strony). U podnóża Trollstigen można wybrać się na prostą wycieczkę wzdłuż rwącej rzeki. Ścieżka z Trollstigen do Bispevatnet zachęca do spokojnego spaceru pod potężnymi górami.

Kløvstien

Szlak wzdłuż drogi na który możesz wspiąć się starym szlakiem wąwozu, który został odrestaurowany i jest ulubionym i ekscytującym szlakiem turystycznym dla tych, którzy chcą doświadczyć Trollstigen na piechotę. 

Droga przecina również charakterystyczny wodospad Stigfossen z imponującym mostem z naturalnego kamienia. Średnio wymagająca wyprawa w trudnym i stromym terenie, (2 – 3 godziny w jedną stronę). Szlak przecina drogę w punktach i łączy się ze ścieżką, która prowadzi do Åndalsnes. 

Wycieczki z przewodnikiem 

Dla własnego bezpieczeństwa możesz wybrać się na wycieczkę z lokalnym przewodnikiem, lub możesz dołączyć do wycieczki, (informacja znajduję się w centrum turystycznym przy kawiarni), bo to trudny teren, często prowadzi krawędziami szczytów z odsłoniętymi częściami skał, mnóstwem szczelin i dużych głazów na które trzeba się wspiąć i ogromnymi przepaściami. Ale zobaczysz najpiękniejsze widoki jakie zapewnia Norwegia, zatem warto.

Kiedy najlepiej fotografować Trollstigen

Zachód i wschód niestety nie wchodzą w grę. Zarówno zachód jak i wschód oświetlają jedynie czubki gór dookoła. Te są za wysokie i nie ma opcji by nawet odrobina tego światła przemknęła w głąb doliny. Najlepsze są godziny popołudniowe, przy pełnym słońcu i najlepiej kilku chmurach.

W czasie deszczu lub przy niskiej podstawie chmur, Trollstigen traci sporo swojego uroku. Jeśli zależy ci na udanych zdjęciach, warto wybrać się tam przy ładnej, słonecznej pogodzie.

Pogoda na Trollstigen

Jeżeli chcecie sprawdzić pogodę, najlepiej wpisać miasto Åndalsnes. Na stronie Yr.no czy Storm.no możesz sprawdzić pogodę w całej Norwegii

Niestety pogoda jest jak wygrana na loterii. Musisz liczyć się ze zmiennością temperatur, silnym wiatrem czy niskimi przysłaniającymi całą dolinę chmurami. Deszcz też jest częstym zjawiskiem. Jeśli na dole doliny jest gorąco musisz liczyć się z tym, że u góry na punkcie widokowym jest dużo zimniej, dlatego weź ze sobą kurtkę.

Atrakcje w drodze do Trollstigen

Opisana trasa z powodzeniem może być głównym celem twojej wakacyjnej podróży do Skandynawii.Rozpoczynając ją, warto jednak byś wiedział, że nie tylko Trollstigen będzie na niej warte uwagi!

Flydalsjuvet

Oferuje imponujący widok i jest doskonałym miejscem do robienia zdjęć, z widokiem na Geiranger i Geirangerfjorden z licznymi statkami wycieczkowymi. Tutaj robione są niektóre z najpopularniejszych zdjęć podróżniczych w Norwegii. 

Flydalsjuvet jest łatwo dostępny w pobliżu drogi nr 63, około. 4 km od centrum Geiranger, kierując się na Grotli. Punkt widokowy jest podzielony na dwa obszary, jeden górny i jeden dolny płaskowyż, z przejściem pomiędzy nimi.

Geiranger i Geirangerfjord

Klejnot w koronie norweskich fiordów.  aby podziwiać fantastyczny, panoramiczny widok na jedno z najpiękniejszych miejsc turystycznych na świecie, które od 2005 roku znajduje się na Liście UNESCO i jest uważane za jeden z najbardziej malowniczych fiordów obszar na naszej planecie.

Ørnevegen

Jadąc dalej droga biegnie niemal nad samą wodą, ale od rozpoczęcia jazdy widzisz nad sobą 11 serpentyn Drogi Orłów, Ørnevegen. Punkt widokowy na drodze numer 63, nieco za miejscowością Geiranger. Punkt lokalizowany jest przy ostatnim, najwyżej położonym zakrętem Drogi Orłów.

To drewniano-metalowa platforma, z której rozpościera się piękny widok na fiord Geiranger oraz miejscowość o tej samej nazwie. Ciekawostką tego punktu jest niewielki wodospad, którego wody płyną po tafli szkła z której opadają tworząc mgłę kropelek. Dogodny parking znajduje się po wewnętrznej stronie zakrętu.

Powyżej serpentyn droga biegnie już prosto wąską doliną, która wkrótce rozszerza się, robiąc miejsce wodom jeziora Eidsvatnet. Nieco dalej dolina zaczyna opadać w dół a ty będziesz krętą drogą jechał po górskim zboczu. Zanim osiągniesz poziom morza, czeka cię kilka niezbyt ostrych serpentyn. W miejscowości Eidsdal znajduje się nabrzeże, do którego przybija prom. Przeprawa promem jest krótka, trwa około 12 minut. 

Gudbrandsjuvet

Po zjechaniu z pokładu promu, twoje trasa biegnie nad wodami fiordu. Pozostawisz go za sobą w miejscowości Valldal, gdzie nie zmieniając numeru drogi, skierujesz się szeroką doliną na północ. Po 15 km dojedziesz do niewielkiego parkingu położonego obok mostu nad rzeką Valdøla. Koniecznie zatrzymaj się w tym miejscu i zobacz niezwykły wodospad Gudbrandsjuvet.

To niezwykła formacja skalna utworzona przez wzburzone wody rzeki Valdøla.  Jest to ultraciekawe miejsce, gdzie spadają one z kilkumetrowego wodospadu do wąskiego kotła skalnego wirując i pieniąc się. Huk jaki towarzyszy wodnej kipieli jest niesamowity.

Platforma widokowa Grudbrandsjuvet

Miejsce to można podziwiać dzięki platformie widokowej w postaci wijących się metalowych kładek. Dają one swobodę wyboru punktu patrzenia i są doskonałym miejscem dla fotografów.

Obok bezpłatnego parkingu i platformy widokowej znajdują się toalety, które warto odwiedzić nawet jeśli nie ma się ku temu fizjologicznych powodów. Są niezwykłym dziełem architektonicznym i wizualną ciekawostką.

Ten kanion rzeczny to istna perełka dla miłośników ekstremalnego kajakarstwa i miłośników kanioningu. Po drugie, to właśnie tam ukryty jest przepiękny hotel z filmu ExMachina. Miejscówka tak bardzo Instagramowa, że już bardziej się nie da.

Trollstigen

Po kolejnych 20 km jazdy czeka na ciebie główny punkt programu, czyli Trollstigen.  Zanim do niej dojedziesz, po prawej stronie zobaczysz spory parking, na którym warto się zatrzymać. Z parkingu czeka cię krótki spacer nad krawędź przepaści, gdzie ulokowany jest punkt widokowy.

Zjazd Trollstigen w dolinę zapewne pozostanie na długo w twojej pamięci. Kręte serpentyny i cudowne widoki warte są długiej podróży przez Bałtyk i drogi Skandynawii. Będziesz miał dużą pokusę, aby tę drogę pokonać tam i z powrotem kilka razy!

Musisz zobaczyć Drogę Trolli

Jazda przez Trollstigen jest bez wątpienia nieco bardziej dramatyczna niż to, do czego większość ludzi jest przyzwyczajona, ponieważ wyjątkowe w jeżdżeniu po Norwegii jest to, że tak naprawdę wszędzie są głazy i kamienie.

Nawet na najwęższej półce górskiej lub na małym głazie można zbudować dom czy drogę. W ten sposób poczujesz się połączony z krajobrazem i naturą poprzez to co człowiek stworzył, w którym odnalazł podstawę do życia na przestrzeni dziejów. 

O Trollstigen nie można zapomnieć będąc w Norwegii. To miejsce, które koniecznie trzeba zobaczyć, nawet w obawie, iż zza którejś barierki ustawionej na tarasie widokowej, wykradnie się mała, obdarzona długim, pomarszczonym nosem, czteropalczasta istota. 

Przestrzegamy nieroztropnych turystów przed złośliwymi istotkami. Nie powinno to nikogo dziwić, gdyż jest to miejsce, gdzie populacja Troli jest z pewnością najwyższa na świecie.

0 Email
krab królewski

Krab potwór z lodowatego morza, który wędruje bokiem do wykwintnych kuchni całego świata, gdzie kończy swoje dni między szefami kuchni w Tokio, Londynie a Hongkongu.

Ale najpewniej spotkasz się z nim w Kirkenes. Zatem, zanim dotrze na drugą półkule świata, poznaj jedno z najbardziej fascynujących stworzeń morskich.

Stawonogi z sercem w d****

Te największe Stawonogi mają szczypce, które rozłupują nawet najtwardsze pancerze, przesuwają kilkunastokilowe przedmioty, rozpiętość ich kończyn wynosi od 1 do 1,5 metra, od pazura do pazura.

Pazury Kraba znajdują się na pierwszej parze nóg. Pazur prawego odnóża jest większy, silniejszy i mocniejszy, służy do rozbijania muszli małż. Lewy służy wyłącznie do jedzenia.

Żołądek znajduje się w głowie, a serce w d****, z tyłu. W sumie ma dziesięć kończyn, ale do chodzenia używa tylko ośmiu. Pozostałe dwie służą do czyszczenia oskrzeli.

Są dojrzałe płciowo w wieku około 10 lat, składają ponad 300 tysięcy jaj. Żyją około ćwierć wieku. Jędzą wszystko bez opamiętania, szybko rosną i mogą ważyć od 8 do 12 kg. Wielkość ich skorupy wynosi 23 centymetry. Są prawie doskonałe.

king krab

Kraby rabusie

Pod koniec lat 70. pierwsze Kraby Kamczackie migrowały przez granicę rosyjską do Norwegii. Zostały zabrane z północnego Pacyfiku i umieszczone na Półwyspie Kolskim w latach 60. XX wieku. Jako pokarm dla zagrożonej populacji. Nikt nie miał pojęcia, jakie spustoszenie Kraby zostawią po sobie.

Uśmiercając muszle, omułki, rozgwiazdy, ślimaki i wszelką morską roślinność. Pozostawiają dno morskie kompletnie zdewastowane jak zrabowana dzicz po przemarszu wojsk.

Czerwona Armia Stalina

Ludzie zajmujący się odławianiem tego skorupiaka, który opanował wybrzeże Finnamarku, wędrując po dnie morskim z okolic Murmańska, wiedzą, że niezły z niego zawodnik.

Nazywany Czerwoną Armią StalinaKraby zostały specjalnie przetransportowane z Morza Beringa, z ich naturalnych łowisk na północne Morze Barentsa. Miały dawać tanie mięso dla obywateli i rybaków z ZSSR. 

Eksperyment przeszedł najśmielsze oczekiwania. Kraby mają wybitny instynkt adaptacyjny i już wkrótce ich podwodna inwazja spustoszyła cały ekosystem.

Krab, kiedy żeruje zjada co popadnie, wszystko co znajdzie na dnie morza, nawet resztki odrzucone przez ptaki, skorupiaki czy nawet ryby. Ponieważ nie posiada wielu naturalnych wrogów, może pochłonąć dowolne morskie stworzenie, które wejdzie mu w drogę 

krab królewski

Niechciany Król głębin

Nie jest ulubieńcem rybaków. Krab podkrada ryby złapane na haczyk, rozszarpuje im tułowia, odgryza głowę i zostawia resztę. Rybacy później nic nie mogą zrobić z taką rybą, a raczej z tym co z niej zostało. Krab rządzi głębinami niczym król.

Stale migruje. Łazi tam i z powrotem po dnie mórz w zależności od temperatury, ale zawsze tą samą wydeptaną trasą. 

Od nędzy do pieniędzy

I tym sposobem Północne Królestwo Neptuna zrobiło się ciasne i tłoczne. W XX wieku Kraby stały się tak liczne, że sieci rybackie w Finnmarku były ich pełne. Rybacy byli zrozpaczeni, a kryzys stał się faktem. Ale mieszkańcy północy, kryzys zamienili w korony.

Skoro nie mogli się go pozbyć, zaczęli traktować go jako zasób. Teraz Krab Królewski jest prawdopodobnie tym obcym gatunkiem, który znajduje się na czarnej liście. 

Zrównoważony biznes

Od lat 90. przemysł rybny przekształcił się w połowy Krabów w zrównoważony biznes i silną międzynarodową markę. Dlatego dziś zarówno rybacy jak i turystyka we wschodnim Finnmarku walczy o swój udział w ściśle zarządzanych funduszach, które są przeznaczane na połowy, każdego roku. Jak dotąd kwoty dla wszystkich są niewystarczające.

Celem administracji państwowej jest utrzymanie komercyjnego połowu krabów przy jednoczesnym ograniczeniu przemieszczania się kraba na zachód. Wciąż rośnie zarówno cena jak i popyt, także dlatego, że populacja Krabów w innych częściach świata jest przeciążona. 

Zrównoważona populacja

Władze Norweskie musiały wprowadzić strategię zrównoważonej populacji. Limit na połowy długoterminowe objęły Finnmark. Ale by Krab nie rozprzestrzeniał się na wszystkie obszary i nie zagrażał rybom morskim.

Odławianie Krabów na obszarach zachodnich od Przylądka Północnego nie jest limitowana. Tworzenie renomy ze sprzedaży Kraba stało się zdumiewająco ważne.

krab królewski

Flota na giganta

Połowy Kraba są całoroczne. Zakłada się specjalne klatki z okrągłymi otworami na głębokości 100 metrów, do których ofiara wchodzi skuszona smakołykiem, ale nie potrafi już z niej wyjść.

Flota do odławiania tych gigantów, to małe statki lub łodzie, bo dystans do pokonania jest niewielki. Po około 10 dniach od opuszczenia pułapki, klatka z Krabem jest wyciągana. 

Wcześniej Kraby zabijano dzieląc na pół, ostrym nożem i odrywano odnóża i szczypce. Teraz, aby Krab nadawał się do sprzedaży, jego wierzchnia pokrywa musi być równomiernie czerwono-brązowa, a dół kremowo-biały.

Krab po złapaniu musi być żywy i w dobrej kondycji. Nie może być uszkodzony, skaleczony lub bez odnóży lub szczypców. 

Ostatnia podróż Króla

Żywe Kraby oznacza się datą połowu i nazwiskiem rybaka, który je złapał zanim zostaną wysłane drogą lotniczą na cały świat. Maja nawet swój hotel pod lotniskiem w Gardermoen by odpocząć w drodze. Zapewnia to rentowność, jakość, wydajność i tak zwany dobrostan tych zwierząt. 

Za granice wysyła się żywe, w boksach przykryte tkaniną nasiąkniętą morską wodą i odlicza czas. Na miejscu muszą być maksymalnie za 30 godzin. Krab po wyjęciu z wody szybko się uspokaja, wpada w letarg, jeśli jednak spróbujesz go wziąć, oszołomiony broniąc się będzie próbował uszczypnąć. 

monster krab

Wielkość ma znaczenie

Krab sprzedawany jest na kilogramy, ale wielkość ma znaczenie. Mały Krab to około 80 koron za kilogram, duży Krab to około 150 koron za kilogram. Preferowane, to te minimum z 13 centymetrowymi korpusami. Jednym Krabem spokojnie najedzą się dwie osoby i zajmie pół stołu.

Na stołach Kraby lądują z odciętymi odnóżami, krojone specjalnymi nożami tylko tułowia z oczami się nie jada. Z tułowia i wnętrzności tych stworzeń produkuje się nawozy i karmę dla ryb, najpewniej dla łososi hodowlanych. 

Smak godny Króla

Norwegii czasem jada się surowego Kraba, podkreślając ekskluzywny status Króla. Choć przyrządzony w pięknym czerwonym kolorze jest niezaprzeczalnie królewski. Mięso z jego nóg, szczypców i ogona ma słodko-słonawy smak. 

Najlepszy jest prawy pazur, jego mięso jest najdelikatniejsze. Idealnie nadaje się do smażenia, pieczenia, grillowania. Podaje się go z masłem czosnkowym, majonezem, ziołami i przyprawami i białym pieczywem.

Wielu jednak woli jeść Kraba au naturel, czyli ugotowanego lub przygotowanego na parze podanego z lekką sałatką i skropionego cytryną. 

krab z Norwegii

Atrakcja turystyczna

Niewątpliwie Kraby Królewskie są jedną z największych atrakcji turystycznych i gastronomicznych Norwegii, ale i restauracji, gdzie są wysyłane. 

Codziennie Hurtigruten odbiera z portów północnych popakowane boksy z nieszczęśnikami, które są też atrakcją dla ciekawskich pasażerów promu.

Kłusownicy

Niestety wyjątkowość i duży popyt ze strony konsumentów, powoduje nielegalny połów tych zwierząt. Najwięcej kłusownicy odławiają właśnie z morza Barentsa i masowo eksportują do Japonii. Są wątpliwej wielkości.

Kłusownicy pozbywają się niejadalnego korpusu odrywając na żywca odnóża, kolana i szczypce, tak by Kraby zajmowały jak najmniej miejsca na łodzi, a część jedzie jeszcze żywych. Dlatego kupując mięso Kraba powinniśmy zwrócić uwagę na wielkość, kolor i zapach. 

Krab na wagę złota

Jeśli chcecie skosztować jednego z największych Krabów na świecie, bądźcie gotowi zapłacić za niego bajońską sumę. Broni swojej wagi w złocie. To światowej klasy surowiec i delikates. Jest to naprawdę luksusowy smakołyk, serwowany w dobrych restauracjach.

Mięso jest jędrne, ma smak lekko słodkawy i bardziej aromatyczny niż mięso z Homara. W Norwegii wiele lokalnych restauracji oferuje różne dania. Wtedy macie pewność, że jest z legalnego źródła i dobrej jakości.

Festiwal Kraba w Vadsø

Vadsø każdego roku odbywa się Festiwal Kraba, Krabbefestival, gdzie króluje on: Monarszy Władca Morskiego Ekosystemu. Stolicą Krabów Królewskich jest Kirkenes, gdzie możesz wziąć udział w połowach, by potem nauczyć się go przyrządzać i najeść do syta, lub wcielić się w wycofanego widza, by wszystko utrwalić kamerą lub aparatem.

kraby północy

Naszym zdaniem

Cóż…gdybyśmy zostali sam na sam w małej łodzi z tym potworem, pewnie przyprawiłoby nas o zawał serca. Zresztą nie jesteśmy znawcami krabiego mięcha ani smakoszami morskich specjałów. Zwracamy uwagę na humanitarny odłów i prosimy ty też zwracaj. 

Do końca nie wiemy, czy w porządku jest gotować żywą i czującą istotę, tylko po to, by zaspokoić nasze kulinarne zachcianki. Bo nie tylko kręgowce, ale i skorupiaki odczuwają ból i okropną praktyką jest wrzucanie ich do wrzącej wody i odrywanie im nóg, kiedy jeszcze żyją. A dźwięk pisku jaki wydają z siebie jest powodem, by takich praktyk zaprzestać. Prosimy nie zjedzmy wszystkich. 

0 Email

Łoś (Alces Alces łac.) to symbol Skandynawii. Jeden z najsłynniejszych stworzeń w Norwegii, ustępuje popularnością tylko Trollowi, to niekwestionowany Król Kaleson, Szos i Skandynawskich Lasów. Wiesz dlaczego? Nie? To poczytaj.

Populacja tego giganta bardzo wzrosła od lat 70. XX wieku, każdego roku rodzi się nawet 40 tys.tych pięknych zwierząt. Tak duża liczba sprawia, że prawdopodobnie spotkasz Łosia w Norwegii.

Niezależnie od tego czy jedziesz norweską krajową czy wędrujesz po polach i lasach czy rozpalasz grilla w przydomowym ogródku. Łoś stał się Dobrem Narodowym, a jego głowa bardzo pożądanym łowieckim trofeum.

łoś

Wielka wojna Łosi

Przez cztery lata toczył się spór między Moose w Kanadzie, a norweskim Stor-Evdal o to, który posąg Łosia jest większy, (pisałam o tym sporze tutaj). Walkę o największy posąg wygrała Kanada. Przyprawiając swojemu pół metra większe rogi, tak by dorównał konkurentowi z północy.

Norwegia rozważała wprawdzie zbudowanie kolejnego gigant Łosia i to dwukrotnie większego od poprzednika, a do tego w złocie! Na szczęście Norweska skłonność do kompromisów i pogodne usposobienie oddało tytuł Kanadzie zakopując topór wojenny i kończąc Wielką Wojnę Łosi.

łoś

Ale jaki jest Łoś każdy widzi

Prawdziwy Łoś nie jest w prawdzie tak wielki jak jego posąg, ale jest całkiem duży. W kłębie dorosły osobnik może być długi na 3 metry, a wysoki na 2,5 metra. Waga Łosia dochodzi często do 740 kilogramów.

Jego kuzyn z północy jest większy niż ten z południa.Dorosłe samce, byki ważą średnio 25% więcej niż samice, czyli krowy. Cielęta Łosia po urodzeniu ważą zaledwie 11-15 kg, ale już jesienią będą ważyć nawet do 200 kg a rosnąć przez 7 lat.

Łoś słabo widzi, ma 32 zęby, jego uszy mają prawie 30 cm, a ogon 15 cm. Z jego głowy wyrastają, szerokie dwumetrowe łopaty i rosną zawsze na północ, ważą nawet 20 kilogramów. 

Łoś tak sobie łazi 25 lat, powoli, niezgrabnie jakby inochodem, ale jak się rozpędzi, może biec z prędkością nawet 60 km na godzinę i to jego rozmiar sprawia, że staje się niebezpieczny. 

Futro z Łosia

Łoś ma gruby płaszcz zimowy, który zmienia na wiosnę na krótsze i cieńsze futro letnie. Wygląda wtedy nędznie z dużymi bezwłosymi obszarami,  nogi i brzuch mają jasno szary kolor. U samicy ciągnie się on aż do ogona, u samca następuje gwałtowne przejście od jasnych nóg do ciemnego koloru i wygląda jakby miał na sobie jasne kalesony.

Oprócz poroża to najważniejsza cecha cielesna przy odróżnianiu płci. Futro Łosia ma umaszczenie od czarnego do wszystkich odcieni brązów i szarości. Zdarzają się też Łosie albinosy. 

rogi łosia

Korona Łosia, Króla Lasu

Łoś w samiec ma poroże, a nie rogi, które wyrasta każdego roku od nowa. Już u pierwszorocznych cieląt można dostrzec centymetrowe grudki na głowie, które są kiełkującym porożem, zwany jest żartobliwie jeżozwierzem i ma rogi trochę jak kierownica roweru.

Poroże jest największe, gdy byk ma 5-8 lat i może ważyć nawet do 30 kg. Poroże Łosia ma łopatowate a jego tylna część ma kształt płaskiej miski z krótkimi kolcami.

Poroża wypadają zwykle w okresie zimowy. Natychmiast pojawia się nowe i rośnie nawet do 2 cm. dziennie. Poroże to symbol statusu byka, a wielkość poroża ma ogromne znaczenie dla ilości samic, które byk może pokryć podczas rykowiska.

Krowy zazwyczaj wolą największe byki z najbardziej okazałymi porożami. Ponadto jest szansa, że byki z mniejszym porożem ustąpią miejsca bykowi z bardziej imponującą koroną.

Król na rykowisku

Okres rykowiska, czyli czas, kiedy samice są gotowe na pokrycie, przypada zwykle na jesień. Byki osiągają maksymalną masę ciała po lecie, by w tym intensywnym okresie dużej aktywności stracić nawet 80 kilogramów. Stają się agresywne dla swoich rywali.

Wykopują doły, znaczą je swoim moczem i tarzając się, perfumują się nim, by być jak najbardziej atrakcyjnym dla swoich wielu samic. Niestety byk ma tylko jeden dzień na pokrycie samic, tak wiele jak to tylko możliwe. To gorący czas.

Samica Łosia może odłożyć ruję, jeśli nie znajdzie odpowiedniego partnera, z którego jest zadowolona ale zachodzie w ciąże jeśli osiągnie wagę 300 kilogramów, inaczej przyjdzie jej czekać do następnego roku.

Samica Łosia jest w ciąży przez około 240 dni, cielęta zaczną rodzić się pod koniec maja do czerwca. Najczęściej na świat przychodzą bliźniaki, co oznacza, że populacja Łosi w Norwegii ma się dobrze. 

Łoś ma wielkie oczy

Łoś ma duże oczy i nozdrza, które rozchodzą się delikatnie na boki, dzięki temu może odbierać zapachy i wrażenia wzrokowe zarówno z przodu, boku, jak i z tyłu. Najważniejszym zmysłem jest węch, który jest bardzo dobrze rozwinięty.

Uszy, które są duże i możne nimi strzyc oddzielnie we wszystkich kierunkach, działają jak anteny i sprawiają, że Łoś słyszy bardzo dobrze i wyłapuje dźwięki wokół siebie. 

Łoś słabo postrzega obiekty, które są nieruchome i nie wyróżniają się z otoczenia. Dlatego też nie jest niczym niezwykłym, że gdy spotkasz w lesie Łosia i znieruchomiejesz będzie obserwował cię przez długi czas.

Jednak, jeśli się poruszysz lub poczuje twój zapach, natychmiast ucieknie. Ale uważaj jeśli jest to matka z młodymi, bo potrafi pogonić wilka czy niedźwiedzia zatem człowieka tym bardziej.

Cztery żołądki Łosia

Łoś pasie się w paprociach i ziołach. Uwielbia wrzos, jagody, wierzbę, sosnę a także korę brzozy. Zjada 15 kg. gałązek dziennie. Szacuje się, że matka z bliźniakami, zjada około 4. ton gałęzi od grudnia do kwietnia.

Łoś jest przeżuwaczem, może zjadać bardzo ciężkostrawne pokarmy, żeby strawić pokarm rozkłada w swoich czterech żołądkach i ma 20 metrów jelita cienkiego.

Łosie jedzą przez całą dobę, 9 godzin dziennie zimą i 12 godzin dziennie latem, resztę czasu przeżuwają. Łoś nie ma przednich zębów w górnej szczęce, tylko twardą płytkę chrzęstną na podniebieniu. Odcina jedzenie zębami z dolnej szczęki lub wyrywa mocnymi wargami.

Ma długie nogi i stosunkową krótką szyje, co uniemożliwia mu pasanie się na stojąco i musi paść na kolana, dlatego najczęściej żeruje na mokradłach lub obgryza łodygi i liście drzew na wysokości 30 cm w górę. 

łoś

Król moczarów i bagien

Łoś bardzo dobrze znosi ekstremalne temperatury nawet -30°, ale za to źle radzi sobie z wysokimi temperaturami, zaczyna bardzo dyszeć i otwiera pysk. Dlatego lubi kąpiele w rzekach i bardzo dobry z niego pływak.

Może przepłynąć kilka mil w otwartym akwenie wodnym. Pomimo ogromnych nozdrzy, bardzo dobrze też nurkuje i pasie się zjadając bagienną roślinność. 

Magiczne moce Łosia

Ryciny naskalne ukazują, że od 9.000 lat Łoś zajmował bardzo ważne miejsce w życiu każdego plemienia. Ze względu na wodoodporną skórę i runo jakie pokrywa jego ciało, wierzono, że miała moc ochronną.

Wojownicy ubrani w skórę Łosia mieli być niezniszczalni, a pierścienie z jego poroży lub kopyt miały moc leczniczą i pomagały przy skurczach i epilepsji, ale ta wiedzę zabrali ze sobą plemienni ludzie do innych światów.

Unicestwić króla

Łoś w warunkach naturalnych ma wprawdzie wrogów, są nimi drapieżniki, takie jak wilk czy niedźwiedź, lecz rzadko podejmują się ataku. Najczęściej rosomaki są zagrożeniem dla cieląt Łosia i oczywiście człowiek.

Łosie sprzedaje się głównie na mięso to skóry, poroża i racice też są atrakcyjne dla kolekcjonerów. Do dziś dnia robi się ozdoby i gadżety dla myśliwych.  

W połowie XVIII wieku Norwegia była bliska wytępienia Łosia dopiero „strzelanie ukierunkowane”, w 1967 roku zmieniło formę polowań tak, by zostawić przy życiu dorosłe krowy.

Populacja została uratowana i wzrosła pod koniec XIX wieku. obecnie jest 30 razy większą niż 60 lat temu. Dawniej rocznie polowano na 1.000 Łosi, na początku lat 70. liczba ta wzrosła do 6.000 Łosi. Dziś od strzałów ginie 35 do 40. tyś. tych cudnych zwierząt.

łoś

Łowcy Łosia

Dla właścicieli lasów, zniszczenia spowodowane wypasem Łosia i coraz większej jego populacji są bardzo dotkliwe.Na kilku obszarach Norwegii zagęszczenie tych zwierząt jest tak duże, że zbliża się do krytycznego progu.

Zwiększa to ryzyko kolizji Łosia z samochodami i pociągami, prowadzi też do problemów z zalesianiem i zwiększa choroby zwierząt leśnych. 

W Norwegii istnieją bardzo długie tradycje związane z łowiectwem i polowaniem. To dziedzictwo kulturowe, którym Norwedzy tak szczycą się na rynku międzynarodowym.

Wartość odstrzału tego pięknego zwierzęcia sięga prawie 330 mln koron norweskich. Norwedzy bardzo chwalą sobie smak ich mięsa, a także duży zbyt na poroża. Obecnie na odstrzał Łosi musi być specjalne zezwolenie. Ale prawda jest też taka, że dla Norwegów czas polowań na Łosia jest najważniejszym wydarzeniem w roku.

Licencja na zabijanie

Stowarzyszenia Łowieckie organizują kilka kursów rocznie, dla myśliwych by zwiększyć rekrutacje chętnych do polowania na Łosie. Kurs jest obowiązkowy, wymaga znajomości gatunków i rodzaju broni oraz przepisów.

I choć w Norwegii łowcą treningowym może być 14 latek to myśliwym zwierzyny łownej będzie po ukończeniu 18 lat i zdaniu egzaminu łowieckiego. Co roku w Norwegii jest 60 tyś. łowców Łosi.

Polowanie odbywa się w grupach, z psami myśliwskimi. Jeśli myśliwy nie posiada psa może go sobie wypożyczyć wraz z przewodnikiem ze Związku Kynologicznego.

Pomimo, że każdego roku na drogach ginie tysiące Łosi to zdecydowanie największą przyczyną ich śmierci jest polowanie. Średnio około 90% wszystkich urodzonych w Norwegii, zostanie odstrzelonych podczas polowania. I to jest smutna prawda. 

znak łoś

Łoś królem szos

Wielu uważa, że najlepszym środkiem zapobiegania takim wypadkom, jest zmniejszenie populacji tych zwierząt. Ale sam odstrzał nie wystarczy.

Łosie dokarmia się na zimę, aby odciągnąć zwierzęta od dróg i torów kolejowych, wycina roślinność na 10 metrów od drogi, tak by kierowcy i maszyniści widzieli zagrożenie z daleka. Jednak wypadki zdarzają się często.

Przyczyna wypadków jest złożona. Wypadki oprócz utraty zdrowia, a nawet życia prowadzą do poważnych szkód matarialnych. Dla całego społeczeństwa to koszt nawet 300 milionów koron norweskich.

Liczba Łosi dramatycznie wzrosła w ostatnich dziesięcioleciach. Jak i flota samochodowa urosła do skandalicznych rozmiarów, co za tym idzie wzmożony ruch uliczny, oraz prędkość na drogach. Łosi ginie około 1500. Co roku giną także ludzie w wyniku zderzenia z ogromnym prawie tonowym zwierzęciem.

znak drogowy łoś

Uwaga Łoś

Dla kierowców bardzo ważne jest przestrzeganie znaków ostrzegawczych na norweskich drogach. Oznacza to zmniejszenie prędkości i zachowanie szczególnej czujności, by wypatrzeć doskonale kamuflujące się przy poboczu zwierzęta, nim będzie za późno.

Łoś ma jedną drogę ucieczki, nie cofnie się z obranej drogi, tylko biegnie prosto w kierunku, w którym właśnie zmierzał. Najlepszą radą, kiedy wiesz, że zderzysz się z tym gigantem jest to, byś celował w zad i tylne nogi, tylko w ten sposób masz szanse zmniejszyć konsekwencje kolizji.

Łosie przy drogach najczęściej spotkać można jesienią i wiosną, wtedy są najbardziej aktywne i wtedy też matki odstraszają zeszłoroczne cielęta i wiele młodych Łosi bez doświadczenia, zdezorientowanych błąka się po okolicy, szukając nowych miejsc do osiedlania się.

Nie zachowują się one logicznie w obliczu zagrożenia ruchem ulicznym. Łoś jest też najbardziej aktywny po zmierzchu, ale i o świcie. 

Potrącony Łoś

Jeśli przydarzy ci się taka sytuacja to musisz wiedzieć, że jesteś w obowiązku zatrzymać się i pomóc, jak tylko jest to możliwe. Bez względu na to czy masz poczucie winy czy jesteś wściekły. Najczęściej Łoś zostaje ciężko ranny lub ma połamane kończyny.

Najpierw upewnij się, czy nic ci nie grozi. Jeśli nie, usuń swoje auto z drogi, wystaw trójkąt ostrzegawczy, światła ostrzegawcze i ubierz kamizelkę odblaskową, dopiero jak to zrobisz, sprawdź w jakim stanie jest zwierzę i czy nie zbiegło w szoku do lasu.

Pod żadnym pozorem nie goń go lub nie dotykaj, tym zajmują się specjalnie wyszkoleni ludzie lub psy.  Zadzwoń pod numer 02800 i zgłoś kolizję lub na 113. Wskaż kto dzwoni, co się stało ilu jest rannych i podaj lokalizację. Zaznacz miejsce kolizji, by można było śledzić drogę rannego zwierzęcia. Bo ono także cierpi i potrzebuje pomocy. 

Ostrożnie na drodze

W Norwegii drogi krajowe, autostrady najczęściej mają zabezpieczenia w postaci wysokich płotów, zwierzęta mogą przechodzić na drugą stronę tylko w wyznaczonych miejscach lub przez specjalne tunele.Inaczej jest na drogach wewnętrznych, które otulone lasem są naprawdę niebezpieczne. Ale Łosie mogą pojawić się nawet w miastach.

Nie ignoruj znaków, usłanych przy drodze, zdejmij nogę z gazu i wytęż zmysły, zaangażuj współpasażerów. My wiemy, że wielokrotnie 60km/h na liczniku uratowało nam zdrowie, a nawet życie, a co za tym idzie, wspaniały Król Lasu urodził się na nowo! 

Autostrada Łosi

Każdej wiosny i jesieni nawet 700 Łosi przemieszcza się między nizinami na zachód od jeziora Mjøsa, a wyższymi obszarami w EspedalenSkåbu i Murudalen na zachód od Gudbrandsdalen

W przeciwieństwie do wędrówek Łosi w innych częściach świata, Łosie migrują w Elgland, aby spędzić zimę na wysokości, a następnie wracają na wiosnę. Zwierzęta od 10 tyś. lat wiernie podążają tym utartym szlakiem za pożywieniem i nadal to robią. 

Możesz wynająć nocleg w Elgtårnet 12 metrów nad „Autostradą łosi” skąd będziesz podziwiał Wielką Wędrówkę Łosi Elgland, skąd każdej wiosny i jesieni setki łosi migruje w góry i z gór. Wieża ma łóżka dla ośmiu osób, a duże okna zapewniają, że każdy ruch na zewnątrz nie umknie twoim oczom.

łoś

Łosie w niewoli

Elgtun w Bygland to park przyrodniczy służący, do przyjaznych spotkań zwierząt i ludzi. W Bjørneparken w Hallingdal, zaledwie kilka godzin od Oslo, możesz pogłaskać Łosia i nakarmić go marchewką.

W parku przyrody Langedrag, również w Hallingdal, spotkasz piękną Łosicę, które na imię Ea i jej urocze cielęta. Inne miejsca, w których można spotkać króla lasu, to norweskie centrum ŁosiStor-ElvdalDyreparken w Kristiansand, rodzinny park Namsskogan w Trøndelag i Polar Park w Narwiku.

Odwiedziliśmy jeden z Parków w Stor-Elvdal, i do dziś mam przed oczami najbardziej nieszczęśliwe Łosie na świecie. Obojętne na otaczający je świat, pozbawione instynktu, na których człowiek nie robi wrażenia i zawsze jest intruzem w ich świecie. 

Łosie z połamanym porożem i mętnymi oczami. Cierpiące za kratami w niewoli życia. I choć już kilka razy Łoś wyrósł nam przed maską, to właśnie zderzenie z nimi w niewoli zapamiętamy najbardziej. Ludzie nie róbcie tego tym dzikim, potężnym, wyniosłym zwierzętom. Pozwólmy im żyć w ich środowisku. Niech pozostaną nieposkromione i dzikie. Choć zginą z rąk człowieka przynajmniej życie będą miały szczęśliwe.

1 Email
boże narodzenie Norwegia

Mroczna Wigilia Bożego Narodzenia

W wierzeniach staronordyckich siły nadprzyrodzone miały niezwykle dużą moc podczas ciemnego okresu Bożego Narodzenia. Wigilia była najdłuższą nocą w roku. Nie był to wcale wesoły czas, a czas zadumy i kontaktu ze zmarłymi. Ten dawny czas był odmianą tego co nazywa się kultem horroru.

Pod wieloma względami przypominał bardziej Święto Zmarłych lub dawne Halloween niż radosne rodzinne święta. Najstarsze tradycje sugerują, że zmarli przodkowie przybywali z wizytą, dlatego zostawiano im wolne łóżka by mieli gdzie się położyć.

Trolle i złe moce w Wigilie

Był to ponury czas uwalniania się od Trolli, złych mocy i składania ofiar. To mroczny okres, kiedy po domach chodził Labbeleste lub Jul Anders, ni człowiek, ni zwierzę, który w obdartym stroju z dziurawymi butami i szatami ze zwierzęcych skór, krążył po wsiach i straszył ludność.

Biada tym co nie dali mu jedzenia, bo w akcie zemsty porywał dzieci. Norwegowie chronili ludzi i zwierzęta wieszając krzyże ze słomy na drzwiach, oknach i barykadowali chałupy.

Ciemność, która panuje w Norwegii i krajach skandynawskich prawdopodobnie zainspirowała wiele z najbardziej przerażających obchodów Bożego Narodzenia.

12 dni trwały świąteczne obrządki. Każdy dzień miał powiedzieć coś o tym, co przyniosą miesiące przyszłego roku. Pierwszy dzień wróżył np. pogodę na styczeń, drugi na luty, trzeci na marzec itd.

Wigilijny czas wyroczni

Dawniej był to czas ludowych wierzeń, wróżb i surowych zasad. Był to Czas Wyroczni. Dawni Normanowie, chcieli zdobyć wiedzę o przyszłości, pogodzie i klęskach. Uprawach, plonach, hodowlach i połowach.

Bardziej przyjazna dzieciom wersja Świąt Bożego Narodzenia, jaką znano pojawiła się dopiero w XIX wieku i z upływem lat ciągle zmienia swoje oblicze i zwyczaje, na bardziej radosną i nowoczesną.

Tradycje Bożego Narodzenia

Jedną z tradycji Bożonarodzeniowych, których od XVIII wieku w Norwegii z jest biesiada, spotkania rodzinne i towarzyskie. Dawniej w Boże Narodzenie gromadzili się wszyscy, którzy należeli do gospodarstwa domowego, a czasem samotni, których rodziny w zamian za pracę na farmie gościli na Wigilii.

Poza tym czytano Bożonarodzeniową Ewangelie, śpiewano pieśni, chodzono do kościoła.

Boże Narodzenie u Samów

U Saamów mieszkających na Finnmarku współczesne obchody Bożego Narodzenia niewiele różnią się od norweskiej czy nordyckiej tradycji, ale obchodzone są zwyczajem protestanckim.

Największą różnicą, jeśli chodzi o jedzenie to mięso reniferów na świąteczną kolację. Choć Saamowie, składali ofiary, a krew reniferów oddawali Bogom, mieli też wiele symboli Bóstw Świąt, to współcześnie w niewielkim stopniu obchodzą dawną tradycję do dziś.

Bożonarodzeniowe obrzędy

Dawniej przyjęcia Bożonarodzeniowe odbywały się w porze długich nocy, kiedy światło inne niż słoneczne było bardzo drogie. Ludzie kładli się spać, gdy się ściemniało by zaoszczędzić na świetle. Ale w Boże Narodzenie czuwali do późnych godzin nocnych. Wypalanie świec to oprócz oświetlenia kolacji, hołd dla słońca, które od tej pory miało powoli powracać.

Świąteczny stół, choinka i prezent były zupełnie obce, wcześniej skupiano się na obchodach świąt. W czasach, kiedy lud był prosty i zacofany, metodą na opanowanie lenistwa i głupoty było zastraszanie obrzędami i wierzeniami.

Święty czas świąt Bożego Narodzenia

To był święty czas. Jednym z dawnych wierzeń było trzykrotne obejście domostwa tyłem z chlebem w ręku, czytając Ojcze Nasz od tyłu.Nie wolno było zawierać małżeństw w okresie świat, aż do XVII wieku. Za popełnienie przestępstwa w okresie świąt groziła podwójna kara lub kara śmierci.

Rybak, który nie złowił halibuta w Boże Narodzenie, musiał siedzieć w Wigilię na przystani. A kobieta, jeśli na czas nie upiekła chleba, nie mogła być przy stole na kolacji Wigilijnej.

Prawdopodobnie bożonarodzeniowy chleb, Julebrød zakopywano w ziemi, by wiosną podczas orki odkopać i podzielić, między konia i człowieka. Miała to być wróżba płodności i urodzaju ziemi.

Boże Narodzenie w czasach przedchrześcijańskich

Święta Nordyckie JÓL lub JÓLABLÓT odbywały się między listopadem a styczniem. Słowo JÓL oznacza imię jednego z bogów. BLÓT to ofiara. Święta były pite. Piło się bardzo dużo piwa, które było napojem świętym. Darem od bogów Odyna, Njorda i Frøya.

Składano ofiary ze zwierząt i kosztowności do ziemi. Składano w ofierze kozę, która obecnie jest symbolem świąt jako Kozioł Bożenarodzeniowy, Julebukk. Święta to była uczta jedzenia i picia. Jedzono wieprzowinę, święte zwierzę boga Frøya.

Jul czyli Boże Narodzenie

Boże Narodzenie pochłonęło wiele tradycji z różnych epok i kultur na świecie. Słowo Jul pochodzi od staro nordyckiego pogańskiego święta. Kraje skandynawskie są jedynymi krajami, w których stara pogańska nazwa przetrwała wprowadzenie chrześcijaństwa. Obecnie przedchrześcijańskie tradycje nordyckie i tradycje chrześcijańskie przeplatane są solidnymi dawkami komercji.  

Boże Narodzenie w czasach chrześcijańskich

Boże Narodzenie zostało ustanowione w Norwegii, po wprowadzeniu chrześcijaństwa w X wieku. Uroczystość ta, zbiegła się Przyjęciem Bożonarodzeniowym i Nordycką Ucztą Ofiarną, po chrystianizacji Norwegii. Trwała od 24 grudnia do 13 stycznia, a prymitywny naród odszedł od staronordyckich wierzeń.

Papież ogłosił, że pogańskie tradycje nie powinny być wykorzenione, ale schrystianizowane. Czyli powoli wypełniane treścią chrześcijańską. Święta miały być obchodzone, nie na cześć Odyna i Thora, ale na cześć Chrystusa.

Nordyckie biesiady

Zachowano więc nordyckie zwyczaje biesiadne, warzenie piwa, ale toast wznoszono na cześć Jezusa. Tradycje chrześcijańskie są częścią kultury Norwegii. Gdy Wigilia stała się katolicka, stała się też poważna, spokojna i dostojna pod żadnym względem nie można się było bawić, a najważniejsza była modlitwa i msza w kościele.  

Wyrażało się ją słowami, modlitwami, muzyką i tradycjami we wszystkich miejscach Norwegii.

We wszystkich gminach znajdują się kościoły. Wszystkie dzwony biją o 17 godzinie zwiastując czas rozpoczęcia Wigilii, czyli Julaften. W kościołach jest gwiazda betlejemska, Jule Stjernet i anioły, Engler. I stoi Szopka Bożonarodzeniowa, Jule Krybbe.

Dzień św. Łucji

Luciadagen, Santa Lucia to tradycja obchodzona 13 grudnia od lat 50. XX wieku. W przeszłości ta noc była najdłuższą i najciemniejszą nocą w całym roku. Patronka Łucja pochodziła z Sycylii. Jej imię oznacza światło.

Była gorliwą chrześcijanką, odmówiła poślubienia poganina i pomagała biednym. Była przez to prześladowana i ostatecznie zabita. Ale zdążyła jeszcze wydłubać sobie oczy.  Stała się słynną męczennicą.

Po śmierci,nawiedzała domy sprawdzając czy nie wkradły się pogańskie zwyczaje. Przedszkola i szkoły obchodzą dzień św. Łucji ubierając białe szaty z gwiazdami na głowach i śpiewają o ciemnej nocy oświeconej przez Santa Lucia. Dzieci pieką żółte ciasteczka zwane Lussekattene, które symbolizują walkę między ciemnością a światłem.

Historia Choinki Bożonarodzeniowej

W Norwegii pierwsza choinka stanęła prawdopodobnie w 1822 roku. Dziś dwóch na trzech Norwegów ma plastikowe drzewko. Choinka pochodzi ze starożytnych rytuałów płodności. Księża norwescy i szwedzcy w XVIII wieku próbowali zakazać tego pogańskiego zwyczaju.

Ale utrwaliło się na dobre w połowie XIX wieku, kiedy to Norwedzy zaczytywali się w Charlesie Dickensie i jego Opowieści Wigilijnej. Co ukształtowano wiele współczesnych zwyczajów bożonarodzeniowych w Skandynawii jak i na świecie.

Juletre

Tradycyjna choinka, Juletre w norweskim domu jest bardzo młoda. Ale dawniej stała tylko w zamożnych domach miastowych. Z salonów przeniesiono choinkę do szkół a potem na życzenie dzieci do domów mniej zamożnych.

Choinkę dekorowano suszonymi owocami, ciastkami, świeczkami z czasem kolorowym papierem. W tamtym czasie z Anglii napłynął zwyczaj wysyłania kartek świątecznych do rodzin i przyjaciół.

Kozioł Bożonarodzeniowy

Kozioł, Julebukk lub Julegeit jest symbolem wierzeń ludowych powiązanych z Bożym Narodzeniem. Wywodzi się od czasów przedchrześcijańskich i kultury chłopskiej. Od czasów nordyckich zwyczajem świątecznym był ubój kóz.Kozy odradzały się na nowo pod postacią osoby w przebraniu, chodziły z domu do domu i pilnowały porządku.

Z biegiem lat mężczyźni przebierali się za Kozła i chodząc po domach pytali czy wszyscy byli dla siebie mili i dobrzy i czy otrzymali na święta ubrania.

Często wystawiane są sztuki teatralne bądź szkole teatrzyki o Koźle, który umiera i odradza się na nowo. Dziś jednak święta obchodzone są pod dzieci i kozioł przestał być straszną postacią, a przyjazną słomkową ozdobą świąteczną.

Święty Mikołaj

Dzieci norweskie zobaczyły po raz pierwszy Świętego Mikołaja, Julenisse w okresie między wojennym na początku XX wieku na pocztówkach. W sklepach pojawiły się maski Świętego Mikołaja dla tych co chodzili na świąteczne zakupy by nie zostać rozpoznani.

Imię Mikołaj na całym świecie powstało na podstawie kultu św. Mikołaja. W językach nordyckich nazwano go Nils, który z czasem zmienił się w Nisse i Jullenisse.

Julenisse

Julenisse to nadprzyrodzona istota z brodą, czterema palcami i dużą czerwoną czapką i w przepaścistych ubraniach.  Nazwa jest związana była z elfem wiejskim Gårdsnissen i elfem ze stodoły Fjøsnissen, który według folkloru pomieszkiwał i pomagał w gospodarstwach i na farmach.

Nisse były zawsze w dobrym nastroju, szczęśliwy i zadowolony, o ile wolno mu było robić swoje. Pomagał w zamian za wigilijną. I choć był postacią fikcyjną biada tym co nie podzielili się owsianką z nordyckim skrzatem, bo z zemsty porywał dzieci, a w gospodarstwie brakowało mąki i jedzenia.

Świąteczne prezenty

Dopiero po reformacji w XVI wiekem powszechne stało się wręczanie dzieciom prezentów. W przeszłości były to głównie praktyczne przydatne przedmioty, jak ubrania, buty. W danym społeczeństwie chłopskim dostawały ciepłe zimowe ubrania często do pracy na roli. Dopiero w czasach współczesnych zaczęto obdarowywać przyjaciół a dzieciom dawać bezużyteczne prezenty.

Świąteczne Potrawy

Były tłuste, jedzono wieprzowinę lub ryby, ważne by było tłusto i dużo. Niewiele można znaleźć w starych notatkach o kuchni świątecznej. Pieczenie i gotowanie było obowiązkiem kobiet, a informacje o tradycjach gromadzili głównie mężczyźni, więc nie byli zainteresowani tematami kuchennymi.

Kobiety piekły ciasta z mąki żytniej i pszennej, a nie jak zwykle z owsa. Gotowały kaszę ryżową na mleku. Ciastka pojawiły się w połowie XIX wieku początkowo w zamożnych domach duchownych. Biedni jedli chleby smażone na smalcu wytopionym z jelit wieprzowych do dziś nazywane chlebem biednych.

Peperkake

Ciastka zwane pieprzowymi ciasteczkami, choć nie ma w nich grama pieprzu, mają korzenny smak dzięki przyprawom. Zajadają się nimi wszyscy i wypełniają półki wszystkich sklepów, ale pojawiły się dopiero około 1800 roku. I stały się tradycją szczególnie na Boże Narodzenie.

Risengrynsgrøt, Risgrøt

To po prostu owsianka ryżowa. Na co dzień to ryż gotowany na mleku lub słodkiej śmietance jest tradycyjną potrawą Bożonarodzeniową jako posiłek w Wigilię.

Do środka garnka z kleikiem ryżowym wrzuca się jeden prażony migdał, kto go dostanie wygra marcepanową świnkę, Marsipangris lub inny smakołyk. Podawaną z cukrem, cynamonem i masłem, czasem z rodzynkami. Do dziś dnia wystawiana jest na ganku lub schodach dla Św. Mikołaja dawniej dla Elfów.

Marcepan

W Norwegii powszechna jest tradycja robienie figurek marcepanowych. W sklepach można kupić ciasto marcepanowe z których dzieci lepią figurki i farbują na kolory. Ciasto marcepanowe, Marsipankake,to jedno z najstarszych i najlepiej sprzedających się cukierków słynnego cukiernika z Nidar.

Potrawy mięsne

Na wigilijną kolację podaje się żeberka wieprzowe, Svineribbe, żeberka baranie zwane patyczkami jagnięcymi Pinnekjøtt, podawane z gotowaną kiełbasą Julepølse, kiszoną kapustę Surkål i puree z rzepy i ziemniaków, dorsza Torsk gotowanego lub dorsza sfermentowanego Lutefisk ze śmietaną, cebulą lub boczkiem.

Piwo Bożonarodzeniowe

Juleøl jest ciemniejsze i cięższe i często bardziej alkoholowe niż piwo, które pije się przez resztę roku. W dawnych czasach ludzie biedni, ale i bogaci byli zobowiązani do warzenia własnego piwa i było napojem świętym, którym należało się dzielić.

Aquavit

To skandynawska mocno przyprawiana 40 % procentowa wódka z destylowanego spirtyusu, w Norwegii wytwarzana z ziemniaków, w Danii czy Szwecji ze zbórz. Porównywana smakiem do Ginu o bursztynowym kolorze. Norwedzy popijają nia wszystkie porawy wigilijne.

Norweskie piosenki

Tenn Lys to piosenka adwentowa napisana przez norweskich muzyków Eyvinda Skeir i Sigvalda Tveita w 1987 roku i puszczona w telewizji norweskiej NRK od tego czasu stała się jedna z najpopularniejszych piosenek adwentowych w Norwegii.

Glade Jul to jedna z najpopularniejszych piosenek bożonarodzeniowych choć przywędrowała z Austrii w grudniu 1818 roku do dziś śpiewają ją wszyscy normanowie.

Wszystko staje się JULE

Nawet zwykłe potrawy codzienne nabierają zupełnie innej postaci, jeśli doda się im świąteczne opakowanie i świąteczną nazwę. Wtedy wszystko nabiera świątecznego tonu. Oto przykłady

  • Juletre, bożonarodzeniowa choinka,
  • Julekalendar, kalendarz bożonarodzeniowy,
  • Julelys, światełka świąteczne,
  • Juleblomster, kwiaty świąteczne,
  • Julegaver, prezenty świąteczne,
  • Julenisse, skrzaty świąteczne,
  • Julebord, stół świąteczny,
  • Julebrus, świąteczna oranżada,
  • Julebrød, chleb świąteczny,
  • Julepølse, świątczna kiełbasa.

Ile kosztują święta w Norwegii

W grudniu Norwegowie kupują artykuły spożywcze za prawie 30 miliardów koron. Każdy Norweg w święta kupi żywność za 4,700 koron,a na prezenty wyda średnio 6.000 koron. Boże Narodzenie to naprawdę gąbka świąteczna, która nasiąknęła treścią z różnych kultur i tradycji.

Norweskie święta na wesoło

Ponieważ to pogodny naród, nie brakuje drwiny ze zwyczajów świątecznych, zawsze pojawiają się w norweskich domach a to owsianka dla Nisse skisła od ciepła i zjadł je szczur.

A to pomarańcza szpikowana 24 goździkami Skrukkete Appelsin, która według wierzeń wiesza się 1 grudnia i codziennie wyciąga jeden goździk. Problem polega na tym, że taka pomarańcz psuje się po 10 dniach . Wygląda jak kapeć i czuć ją w całym domu a po drugie nikt za bardzo nie wie co się robi z goździkami.

Zwyczajem jest Julebuksen, Så går rundt om en eneærbuk, chodzenie wokół Jałowca śpiewając, ale nawet w Norweskim markecie ogrodniczym Plantasjon nikt nie widział Jałowca, a w domach stoi co najwyżej plastikowe drzewko.

Telewizja w czasie Bożego Narodzenia w Norwegii

W wigilię często ogląda się filmy z lat 70. Które nie maja nic wspólnego ze świętami Bożego Narodzenia, poza tym, że jest w nich śnieg. Książe jest dziecinny i arogancki. Wszystkie damy z dworu są niewystarczająco piękne dla niego i dopiero kiedy nadchodzi kopciuszek zakłada maskę i udaje kogoś kim przez cały film nie był.

Święty Mikołaj jeszcze dobrych kilka dni łazi po domach po wigilii zamiast wrócić już na Biegun Północny. Bo święta trwają tak naprawdę do Nowego Roku. Spotkania rodzinne i towarzyskie jedzenie wszystkiego co zostało kupione na święta to czas imprez i prezentów.

Kolędnicy w Norwegii

Tak wyczekiwana przez wszystkich Kolęda, Jule Bukk! Czyli grupa podrostków za coś, co prawie nigdy nie ma nic wspólnego ze świętami, terroryzuje i krzyczy słowa piosenki dzwoniąc do wszystkich drzwi i wyciągając torbę po cukierki i zawsze chcą więcej.

Święta dziś

Obecnie Boże Narodzenie w Norwegii to święta wypełnione oczekiwaniem i radością, to imprezy przedświąteczne i radosne przygotowania. ale jedno pozostało stałe, to znaczenie czy dorastało się na wschodzie czy na zachodzie Norwegii. Tradycja wigilijna stała się częstym tematem do rozmów w grudniu. Zawsze pada pytanie: Co jesz na wigilię żeberka czy kotlety?

God Jul

W całej historii Norwegowie świętowali wszystko od Boga Saturna, Odyna, Thora po przesilenie zimowe. Nastały czasy, że ludzie przede wszystkim wierzą w szczęście i bycie razem w tym pięknym czasie. Czego i Tobie życzymy w te i w każde święta. God Jul czyli Wesołych Świąt.

0 Email

Geiranger to najbardziej malowniczy obszar na planecie. Wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO fiord jest zarazem najbardziej idyllicznym krajobrazem, jak i najbardziej niebezpiecznym obszarem w Norwegii. Niestety niebawem może zniknąć z powierzchni kontynentu, zabrany przez kilkudziesięciometrowe tsunami.

Geiranger

Geiranger ma 250 mieszkańców. 700 tysięcy turystów odwiedza rocznie tą zagrożoną zniknięciem miejscowość. Wszyscy chcą zobaczyć wioskę nim fala zabierze wszystko.

W rezultacie Norwegii w ciągu 400 lat miały miejsce 4 duże osuwiska. Bezsprzecznie dotknie to Geiranger w przyszłości. Eksperci zidentyfikowali szereg niestabilnych obszarów górskich, a niektóre z nich są obecnie stale monitorowane.

Jednym z nich jest góra Åkneset. To na niej znajduje się duża szczelina w skale, która otwiera się około dziesięciu centymetrów rocznie.

To się już zdarzyło, to się powtórzy

Jeśli wybuchnie Åkneset, Geiranger prawdopodobnie zostanie uderzony 70 metrową falą. Hellesylt 85 metrową falą, która płynąć będzie przez 1,5 km w głąb lądu.

W Tafjordzie fala będzie miała 14 metrów wysokości i dotknie nawet Ålesund. Najbardziej narażone są Møre og Romsdal, Song og Fjordane, a nawet Rogaland czy Nordland.

Jak odkryto niebezpieczeństwo

Pewien mały chłopiec Per Åkernes dorastał na farmie Åkerneset w latach 40. XX wieku. Na farmie mieszkały wtedy 24 osoby i utrzymywały się z hodowli kóz. Wzdłuż zielonych górskich zboczy niegdyś dzieci wypasały kozy, podczas gdy głęboki Synnylvsfjord lśnił prawie dwieście metrów w dół pod nimi.

Dzieci pasąc kozy bawiły się na zboczu. Wkładały ręce w szczelinę skalną lub wrzucały w nią kamienie. Latem zakleszczały się w szczelinie, by na wiosnę zniknąć bez śladu w głębokiej przepaści. Pomimo poszukiwań znikały na zawsze.

Pod koniec lat 50. gospodarstwo opustoszało i tak minęło następne 30 lat. Był rok 1983 zanim Per znów powrócił w miejsce starej zagrody dla kóz. Poszedł zobaczyć słynna szczelinę z dzieciństwa, ale zobaczył przerażający widok. Przepaść znacznie się poszerzyła i teraz miała kilka metrów szerokości.

Przestraszył się i powiadomił dziennikarzy z Sunnmørsposten i zabrał ich w góry. Gazeta opublikowała artykuł 31 lipca 1985 roku i zapytała geologów czy jest prawdopodobne, aby skała wybuchła.

Dla władz gminy było to niewygodne. Zagrażało branży turystycznej ( która dla Geiranger generuje znaczne przychody) gmina przemilczała sprawę i nie podejeła żadnych działań. Ale Per nie odpuścił. Jego głos powtarzał się i udowadniał, że szczelina w dalszym ciągu się powiększa.

Doprowadził do tego, że góra od 2007 roku jest pod obserwacją Całodobowego Centrum Ratunkowego w Stranda. Centrum jest gotowe na sytuacje kryzysowe i nieustannie pracuje. Ale nie ma wątpliwości, że kiedy to się stanie, będzie straszny bałagan. Ewakuacja, jakiej jeszcze w Norwegii nie było.

Powstał pierwszy skandynawski film katastroficzny inspirowany przyszłą tragedią

Słynny norweski aktor Kristoffer Joner zagrał rolę bohaterskiego geologa w filmie The Wave, Bølgen. W polskich kinach leciał pod tytułem Fala. Film w pierwszym tygodniu obejrzało prawie 190 tysięcy widzów, ciekawych jak to się stanie, gdy Åkerneset wybuchnie.

Film przedstawia konsekwencje tsunami i fali jaką spowoduje zalewając Geiranger. W filmie nominowanym do Oskara na ewakuacje ludność miała 10 minut, a w rzeczywistości czasu będzie prawdopodobnie kilka tygodni. Geolodzy twierdzą, że scenariusz, który rozgrywał się w filmie jest nieprawdopodobny.

Mieszkańcy miejscowości zagrożonych mają podzielone zdania. Jednych film przestraszył, innych zasmucił jeszcze innych rozbawił. I choć Geiranger jest monitorowane to w dalszym ciągu, jest to najniebezpieczniejsze miejsce w Norwegii. Jednak po filmie wielu turystów chce zobaczyć wioskę z filmu, zanim zniknie z powierzchni ziemi.

Jakie zatem jest prawdopodobieństwo, że to się stanie?

Wyobraź sobie, że co 100 lat mamy 10% szans, że będzie taki scenariusz. Więc, czy możesz spędzić wakacje nad Fiordami? Zawsze pozostanie minimum ryzyka. W bardzo szczególnych przypadkach, jak podczas trzęsienia ziemi, które przecież zdarzają się w Norwegii, osuwisko może zostać wywołane dość nagle. Może też zdarzyć się na obszarach, które nie są stale monitorowane.

Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest bardzo niskie. Ale ryzyko jest zawsze. A my powinniśmy być tego świadomi, jeśli chcemy żyć i cieszyć się piękną przyrodą w Norwegii. Zdaniem naukowców prowadzenie samochodu w zachodniej Norwegii jest znacznie bardziej niebezpieczne niż prawdopodobieństwo osuwiska.

Śmiertelne tsunami

Największe tsunami jakie wystąpiło na świecie miało miejsce na Alasce w zatoce Lituya w 1985 roku. Tutaj masyw osuwiska spowodował ponad 500 metrową falę. W XX wieku w Norwegii doszło do trzech osuwisk, powodując śmiertelne fale, które zabrały 175 osób. Pierwsze osuwisko nad fiordami datowane jest 8 tys.lat temu.

Lodalen w Song og Fjordane zostało uderzone dwukrotnie. Pierwszy raz w 1905 roku. 870 tysięcy ton skał z Ramnefjellet wpadło do Lovatnet, wywołując 40 metrową falę i zalewając wioski Nesedal i Bødal. Zginęło 61 osób, a znaleziono tylko 10 z nich. Tsunami zabrało również 94 krowy, 145 owiec, 10 koni i 16 świń.

Drugi raz w 1936 roku. Tsunami tego roku było największe, tutaj fale miały po 74 metry wysokości. Masyw osuwiska miał 1493 metry wysokości i milion metrów sześciennych skały. W obu wypadkach masyw skalny spadł na Lovatnet w gminie Stryn. Łącznie zginęło od fali 135 osób, 41 z nich nigdy nie odnaleziono.

W 1934 roku osuwisko w Tafjord uderzyło w Sunnmøre fala miała 64 metry. W wioskę Tafjord uderzyła 16 metrowa fala zabierając 40 ofiar, z 76 domów które zostały zniszczone. Masyw miał 3 miliony metrów sześciennych skał.

Wybuchowa Góra Åkernesremna

Åkerneset to jeden z najbardziej podatnych na lawiny obszarów Norwegii. Góra jest w ciągłym ruchu a szczelina powiększa się o kilka centymetrów rocznie. Kiedy Åkerneset wybuchnie prawdopodobnie będzie miał 18 milionów sześciennych górotworu. To około jedna trzecia tego, co określane jest jako najgorszy scenariusz spowoduje falę o wysokości 33 metrów.

Fiord podniesie się bezlitośnie na 100 metrów w górę i zniszczy wszystko w drodze do morza. W 12 minut od osunięcia się skał fala uderzy w sieć dróg dojazdowych jakieś 6,5 kilometra od Geiranger i Hellesylt.

Jest ryzyko, że rzeka Rauma zostanie spiętrzona. Utworzy jezioro o długości 7 kilometrów, w konsekwencji czego, tama na rzece pęknie od naporu wody zalewając okolice.

Åkernesfjellet ma szczelinę o długości około 600 metrów i szerokości 900 metrów na poziomem morza. Jeśli całe zbocza poluzuje się, 54 miliony metrów sześciennych skały wpadnie do fiordu.

harbitz2.png

To, ile to jest?

Jeśli założymy, że ciężarówka może zabrać 10 metrów sześciennych skały. Samochód ma 10 metrów długości. Korek, który utworzy się na ulicy będzie miał początek w Hellesylt, a koniec w Singapurze i z powrotem. Te same ciężarówki okrążyłyby kulę ziemską jadąc wokół równika.

Warto zauważyć że,jeśli cała góra spadnie na raz potrwa to tylko pięć minut. Ogromna 84 metrowa fala przypływowa dotrze do Hellesylt. 10 minut nim dotrze do Geiranger i 70 metrowa fala zniszczy całe centrum.

Jak uniknąć katastrofy?

Trzeba monitorować niestabilność góry. Osuwiska na szczęście nie pojawiają się bez ostrzeżenia, a w tygodniach lub w miesiącach poprzedzających osuniecie się góry. Ruchy góry będą znacznie szybsze i to już będzie znak i czas na ewakuację.

Wszyscy mieszkańcy i osoby przebywające w zagrożonej okolicy otrzymają smsa lub automatyczny telefon z instrukcją, by wiedzieli, co mają robić.

Od 2004 roku Norweski Instytut Geologiczny NGI zaczął badania. Einar Andy przedstawił raport w 2006 roku, w którym Åkerneset został uznany za obiekt wysokiego ryzyka.

Åkes Tafjord Contingency IKS czyli między gminna firma jest odpowiedzialna za monitorowanie osuwiska. Jej siedziba znajduje się w gminie Stranda w Sunnmøre.

Instytut jest własnością gmin Møre og Romsdal, Stranda, Norddal, Rauma, Stordal, Ørskop, Sykkyleven, Ørsta i Ålesund. Miejscowości, które zostaną dotknięte katastrofą.

System monitorowania należy do najnowocześniejszych na świecie i współpracuje z wieloma krajami na świecie. Wiedza stwarza bezpieczeństwo. A w wypadku dużego zagrożenia włączą się syreny

W hali testowej w Trondheim geolodzy zbudowali dokładny model 1:500 urwiska w Åkerneset. Naukowcy pracują nad sprawdzeniem co stanie się, jeśli osuwisko wpadnie do fiordu.

Warto zauwazyć, że naukowcy dotychczas myśleli, że Geiraner będzie lepiej chronione niż Hellesynt. Dzięki badaniom odkryli, że Geiranger zostanie uderzony przez kilka mniejszych fal. Prawdopodobnie doprowadzą do równie poważnych szkód.

Takie rzeczy się dzieją

W 2014 roku wiele uwagi w Norwegii wzbudziła ewakuacja obszaru wokół góry Mannen w Romsdalen. Obserwacja wykazała wyraźnie zwiększony ruch w górach i obawiano się osuwiska. Na szczęście ruch góry się uspokoił i nic się nie wydarzyło. Ewakuacja była bardzo koniecznym i odpowiedzialnym stanowiskiem.

Natura robi swoje, więc to człowiek musi się zabezpieczyć i żyć z ryzykiem. Przede wszystkim mieszkańcy powinni pozwolić się ewakuować. Bezsprzecznie dla własnego dobra i bezpieczeństwa. Niezwykle ważne jest, by mieszkańcy posłuchali władz. Opuścili swoje miejsca na ziemi, nim rzeczywiście katastrofa nadejdzie.

Mieszkańcy najbardziej boją się fałszywego alarmu. Sparaliżuje wszystkich. W rezultacie jeszcze bardziej tego jak później będą musieli z tym żyć. Bo pytanie czy to się stanie, bezsprzecznie nie jest tak ważne jak to, kiedy.

Mając to na uwadze, Kochani śpieszcie się, nim będzie za późno.

4 Email

Sauhau czyli Smalahove

autor Agnieszka

Danie smakuje zachwytem powiązanym z grozą. To pomieszanie makabry i wyśmienitego smaku. Większość ludzi uważa je za odrażające i obrzydliwe. Jest lubiane przez entuzjastów smaków i odważnych ze względu na status ekstremalnego kulinarnego trofeum. Dla jednych test odwagi dla innych przyjemność podniebienia, ale bez wątpienia rośnie jego popularność.

Co to jest Smalahove?

Smalahove pochodzi z połączenia słów dialektu Smale i oznacza owcę oraz Hove głowę, więc całość tworzy nazwę Smalahove, czyli głowę owcy. Owce wypasano od dawna i są naturalną częścią przyrody Norwegii.

W Hordaland znaleziono szczątki owcy, które pochodzą z 4500 lat wstecz. Danie to ma długą tradycję szczególnie w zachodniej Norwegii, zwłaszcza w Voss. Na przełomie września i października odbywa się tam festiwal jedzenia, gdzie króluje właśnie owcza głowa.

matprat.no

Smalhove historia

Norwedzy raczą się nią w okresie przedświątecznym do ostatniej niedzieli Adwentu zwanej Brudną Niedzielą, Skoltesøndag lub Skitnesøngad. Brudna dlatego, że była to niedziela poświęcona na świąteczne porządki i na gotowanie wykwintnych potraw nie ma normalnie czasu.

Natomiast od czasów starożytnych same głowy były raczej jedzeniem biednych, ponieważ odpady z uboju, czyli te części tusz baranich, które nie kwalifikowały się jako produkty pozostawały dla klasy biednej. Bardziej majętni raczyli się szlachetnymi kawałkami mięsa. Niczego nie wyrzucano.

Do połowy XX wieku jedzenie Smalahove nie było powszechne, aż do lat 70. Zaczęto dbać o kulturę i tradycje. Gotowana głowa zagościła na stołach w wielu domach jako posiłek imprezowy i nie pozostała daniem dla biednych lecz świadomością tradycji i daniem salonowym.

Smalahove bez wątpienia jest daniem wyjątkowym, któremu rolnik Ivar Løne poświęcił kilka dekad życia by Smalahove było tym czym jest dzisiaj. Po śmierci dzieło jego życia kontynuuje syn Geir Løne i jest to sztuka, którą dopieścili do perfekcji. Obecnie produkuje w swoim kulinarnym gospodarstwie co kwartał około 60.000 głów.

letsgetlost.no

Smalahove proces produkcji

Po jesiennym uboju owiec, które wypasały się na dzikich górskich pastwiskach odcina się głowy. Następnie wypala się wełnę w specjalnych piecach nad żywym ogniem. Następnie dzieli się głowę na pół. Czasem usuwa się miazgę mózgową, a głowę moczy się w wodzie przez jeden dzień.

Następnie w solance przez trzy dni. Na końcu głowa jest wędzona w tradycyjnych remizach przez 8 do 10 godzin. I w takiej postaci jest sprzedawana do sklepów, bazarów i restauracji. Jesienią jest sezon, więc nie ma problemu ze zdobyciem jej na rynku.

Przepis na Smalahove dla 4 osób

  • 4 połówki głowy owcy, bo co dwie głowy to nie jedna……
  • 1 rzepa.
  • 2 marchewki.
  • 0,5 dl. gęstej śmietany.
  • 2 łyżki masła.
  • 0,5 łyżeczki soli.
  • 0,5 łyżeczki gałki muszkatołowej.
  • Pieprz do smaku.
  • 8 małych ziemniaków.
  • Do dużego garnka włóż połówki i zalej wodą, aż zakryjesz wszystko. Gotuj na małym ogniu bardzo powoli przez 4-5 godzin w jak najmniejszej temperaturze, ponieważ wysoka temperatura zabija wiele smaków. Możesz też gotować na parze.
  • Obierz rzepę i marchew. Pokrój na kawałki. Gotuj razem do miękkości, wylej wrzątek i odparuj resztę wody. Zmiksuj warzywa, dodaj śmietanę i masło oraz świeżo zmielony pieprz oraz gałkę muszkatołową.
  • Ziemniaki obierz i ugotuj w osolonej wodzie. Możesz ze usmażyć na maśle.
  • Opcjonalnie można usmażyć bekon i dodać zielony groszek. Lub podać z kiełbasą z baraniny, wieprzowiny i wołowiny Vossakorv. Można też polać wywarem, w którym się gotowała.

I gotowe. Vel get!

Sztuczka z okiem

Jedzenie oka to specjalna sztuczka, a mianowicie najpierw należy zgrabnie wydostać oko, czyli samo powinno wskoczyć do kieliszka z Aquavitem. Spirytusem z aromatyzowanym ziołami, którym najczęściej popija się to danie. I wypić wszystko jednym łykiem. Ta część posiłku ma silne tradycje przynależności do grupy i jest testem na męstwo.

Jak jeść Smalahove

Istnieje kilka sposobów, wszystko zależy od upodobań. Niektórzy zjadają wszystko, czyli skórę, tłuszcz, łój wokół ucha, ucho, oko, mózg. Są tacy co oblizują resztki kości i zębów. Zazwyczaj powinno się zacząć jeść od ucha. Jest tu dużo tłuszczu, ważne, żeby go rozgarnąć, póki jest gorący, bo wtedy z łatwością oddzielisz go od kości. To samo dotyczy oka.

Następnie trzeba rozerwać górną szczękę od dolnej zgrabnym ruchem, a oko samo wypadnie. Oko to rarytas. A to co pozostanie to mięsień oka, dla wielu uważany za najlepszy z całej owcy. Następnie zjada się język najlepiej wtedy, gdy jest gorący. Pozostaje jeszcze mięso z głowy i policzków najbardziej chude i delikatne.

Zasada samo-ratowania

W norweskim gospodarstwie domowym istniała zasada samo ratowania. Zawsze ważne było, aby wykorzystać wszystkie jadalne i niejadalne części zwierząt. A wędzenie i solenie było metodą, która pozwalała na przetrwanie mięsa przez kilka miesięcy bez konserwantów i chłodni.

Zainteresowanie tradycyjną żywnością nadal rośnie i coraz więcej osób chce pomóc w podtrzymywaniu tradycji kulinarnych. Smalahove to ważna część norweskiego dziedzictwa kulturowego. Miło jest widzieć, że stare norweskie tradycje kulinarne tylko ukorzeniają się ponownie z roku na rok.

Naszym zdaniem, gdyby ktoś poczęstował nas takim daniem, żeby nie popełnić foux-pas najpierw musielibyśmy wypić Aquavit (bez oka) w dużych ilościach by zacząć grzebać w uchu. A Ty?

*zdjęcie tutułowe, Thorramatur.

2 Email

Nundalen wioska duchów

autor Agnieszka

Bezdrożna wioska w zachodniej Norwegii jest jak wehikuł czasu. Domy wydają się opuszczone w pośpiechu. To co pozostawili mieszkańcy wiele mówi o twardym życiu Norwegów kilka dekad temu. Ale stara wioska ma kilka historii.

Wioska Nundalen

To wioska pozbawiona drogi, której chaszcze traw zarosły wydeptane ścieżki jej dawnych mieszkańców. Oderwana, zapomniana, obca i opuszczona tak jak w Nundalen. To leżąca w wewnętrznej część Songefiordu osada, która znajduje się 530 metrów nad fiordem.

Wystarczy pójść tam po zmroku, wsłuchać się w ciszę, by usłyszeć szepty i poczuć dziwne ruchy. Tu stoi dom Johanny starszej pani, która mieszkała tu do 1961 roku. Właściwie to tak niedawno, ale tu minęła cała wieczność.

We wczesnych latach 60. wielu Norwegów miało już lodówki, kuchenki elektryczne. Aż 53 % wszystkich gospodarstw miało też pralki czy samochody, a w wielu domach świecił telewizor. Ale nie w Nundalen tutaj nigdy nie dotarł prąd ani nie dojechał żaden samochód. Telewizję znali tylko z opowiadań, bo w wiosce nie było nawet sygnału.

Życie w Nundalen

Tutaj we wsi można iść albo prosto w górę albo prosto w dół. Jedyna droga to ta od wody, na pieszo pod górę z Seimsdalen. Mieszkańcy używali jedynie tej ścieżki, którą ciągnęli swoje wózki z towarami z łodzi do domów. Niezbędne do życia meble, przybory kuchenne, przedmioty z czasów dzieciństwa 80. lat.

To taka sentymentalna podróż. Zużyte meble udowadniają ciężkie, ale długie życie. Wysłużone krzesła i łóżka służyły tak długo, aż się nie rozsypały. Jednak nawet wtedy próbowano dać im drugie życie, trzecie i czwarte.

Utrata oznaczała wyprawę łodzią do najbliższego miasta, gdzie mieszkańcy kupowali potrzebne rzeczy za ciężko zdobyte pieniądze. By potem wciągnąć łupy i zdobycze pionowo w górę. Co zdolniejsi robili sami. Farbowali naturalnymi farbami, strugali, rzeźbili. Bo tutaj w Nundalen drewna było pod dostatkiem.

Nundalen opuszczone przez Boga

Ówcześni mieszkańcy mieli ciężkie życie. Do dziś w domach można znaleźć ich rzeczy. Szczęśliwcy znajdują nawet bardziej osobiste przedmioty jak np. książkę, której tytuł brzmi Bez Boga i bez nadziei.  Bóg musiał odgrywać ważną rolę w życiu Nundalenów.

Bo jak inaczej udało im się znaleźć radość życia w tak odległym i odizolowanym od reszty świata miejscu. W ciemnościach zimy, myśli musiały być trudne do zniesienia. Lecz gdy światło stopniowo powracało zdawali sobie sprawę, że Nundalen to także fantastyczne miejsce.

Mieszkańcy Nundalen

Widok z okna Johanny jest godny królowej. Widać gęsty las, który mieszkańcy regularnie karczowali. Bujne trawy i wysokie góry. Wody fjordu Årdalsvannet, majaczące światłem daleko w dole. Nundalen mógłby odegrać główną rolę w jednej ze słynnych przygód Asbjørnsena i Moe.

Jest w tym miejscu coś norweskiego i przypomina trochę podróż do czasów, gdy bajki i trolle zajmowały ważne miejsce w duszy Norwegów. I uświadamiamy sobie, że jesteśmy pod wrażeniem tych, którzy tu mieszkali. Biorąc pod uwagę jak ciężkie było ich życie, tak właśnie żyli wcześniej Norwegowie.

W przeszłości byli twardzi, silni i pracowici. Dopiero trzy ostatnie dekady, niezwykle wygodnego życia zmieniły ich wszechstronność. Wątpliwe czy jakiś Nundalen był leniwy lub uzależniony od gier lub jedzenia.

Pierwszy dom w wiosce

Ślady pierwszego domostwa w Nundalen od 1862 roku było własnością kościoła. Historia opowiada, że farma prawdopodobnie przed Czarną Śmiercią nazywała się Sel.

Zamieszkana przez kilkaset lat. W książce: Norweskie opuszczone farmy, Øysteina Mortena można przeczytać, Ludzie mieszkali tu prawdopodobnie od czasów Wikingów. W latach przed II wojna światową mieszkało tu nawet 100 osób.

Osada zawsze zaczyna się od jednej lub dwóch domów. Z czasem przybywało ludzi a społeczność rosła. Budowano domy, brukowano drogi, uprawiano zimię. Osada stawała się wsią i tak powstawały miasta. Ale tutaj historia poszła w drugą stronę. Jednym z powodów może być nierówny teren i kiepskie warunki. Jednak kiedy spojrzymy jak tu bujnie, a w Åndalsvannet są ryby, pożywienia było dużo dla zwierząt i dla ludzi. Wystarczyło być pracowitym.

Porzucona wioska Nundalen

Głównym powodem, dla którego wioskę Nundalen eksmitowano, a nie przeniesiono jest najprawdopodobniej fabryka aluminium w Øvre Årdal. Nundalowie byli pierwszymi norweskimi uchodźcami środowiskowymi.

Uciekli od trujących chmur w 1944 roku. Kiedy produkcja aluminium zaopatrywała nazistów wojennych. W tamtych czasach niewiele uwagi poświęcano środowisku, a to doprowadziło do ekstremalnego zanieczyszczenia, emitując do 80 kg fluoru na godzinę.

Nundalen jest położone mniej niż dwa kilometry w linii prostej do fabryki. Już wtedy rolnicy donosili o szkodach w uprawach i chorobach zwierząt domowych. Niektóre raporty twierdzą, że emisja fluoru doprowadziła do tego, że rodziły się zdeformowane zwierzęta, które trzeba było zabijać przy narodzinach.

Kierownictwo zakładu było świadome istnienia szkodliwych emisji jeszcze przed uruchomieniem. Ale i tak w latach 50. zwiększono emisję. Było tak źle, że pisały o tym gazety. Nazywano to miejsce zatrutym piekłem przemysłowym. Ale przemysł przynosił ze sobą zbyt wiele korzyści.

Praca oznaczała stały dochód i bogacenie się społeczeństwa. Pomimo szkód jakie fabryka wyrządziła inwentarzowi i społeczności Nundalen było nic nie znaczącym problemem. Nawet młodzi Nundalenowie zdecydowali się przenieść z wioski do centrum. Do pracy w fabryce.

Tu toczyło się życie towarzyskie. Tak dobre życie, że nie chcieli by kojarzono ich z Nundalen. Wyparli się swojego pochodzenia gdy ludzi z ich rodzinnej wioski potępiano. Nazywając odludkami i dziwakami.

Ucieczka z Nundalen

Pod koniec lat 50. wszystkie zwierzęta ubito. Ludzie opuszczali swoje gospodarstwa dobrowolnie lub byli z nich ewakuowani. Można nawet stwierdzić, że w pośpiechu. Jakby martwili się o swoje życie tak bardzo, że musieli uciekać przed kłębami chmur z fluoru.

Po opuszczeniu wioski weszli nieznajomi i zniszczyli wszystko co stanowiło jakąś wartość. Powybijali okna i okradli do reszty gospodarstwa. Tak by nikt nie mógł wrócić lub ponowie osiedlić się. Dlatego smutno być światkiem upadku.

To przecież historie ludzi, którzy przez setki lat osiedlali się na stromych zboczach. Z wielkim trudem, czerpali z natury co się dało. Jarzmili niedostępne tereny, uprawiali dziką ziemię. Uszczelniali okna w swych domach i ogrzewali je.

Ostatni Nundalenowie

Ostatni żyjący Nundalenowie za kilka lat umrą, a rodziny lub gminy pogrzebią ich i zapomną, a wraz z nimi ich historię.

Ale powód porzucenia wioski może być też inny. W XIX wieku nie było niczym niezwykłym kupowanie całych domów. Stojących w innym miejscu. Rozbierano takie domy i przenoszono. By ponowne złożyć w innym miejscu.

Dom z duchami

W Nundalen stał taki dwupiętrowy dom, który został kupiony i przywieziony z Årdalsfjorden. Ktoś kupił go na aukcji i przetransportował przez wodę. Wciągnął na wzgórze Nundalen i odbudował ponownie.

Mieszkańcy twierdzili, że dom ma lokatorów. Dwa duchy poprzednich mieszkańców, którzy popełnili w tym domu samobójstwo. Od tego czasu wieś żyła w strachu, bo duchy nieszczęśników nawiedzały mieszkańców. Może dlatego ludzie opuścili farmy w takim pośpiechu jakby czegoś się bali.

Morderstwo w Nundalen

Jest jeszcze jeden niepokojący epizod. Morderstwo. Jedna z historii pewnej zimy, kiedy to handlarz bydłem Erik Nilsen Høyhum z Andal pijąc piwo przechwalał się o swoim majątku. Został okradziony i zabity przez Bottolfa Nundala.

Chłopa skazano, a potem uniewinniono. Spekulowano, że przekupił sędziego. Morderca mieszkał nadal we wsi Nundalen, ale zaledwie kilka lat później, zabiła go spadającą skała. Mieszkańcy postrzegali to jako sprawiedliwość boską, bo choć mężczyzna uciekał przed kamieniem ten i tak go dogonił i zmiażdżył.

Mała Organizacja w Nundalen

Jest garstka ludzi. Mała organizacja, której zależy na tym miejscu i która chce zachować Nundalen. Ludzie Ci odrestaurowali najstarsze gospodarstwo Haugstad, które nosiło w historii wiele nazw od epoki Wikingów. To także jedyne gospodarstwo, które opuszczono ostatnie. Zamieszkiwał tam do swojej śmierci 1 stycznia 1961 roku Herman Hermundson.

Postawa godna podziwu. Bo utrzymanie starych drewnianych budynków blisko siebie, na stromej, bezdrożnej dolinie w zachodniej Norwegii, gdzie zarówno zimą jak i latem ulegają erozji jest zadaniem prawie niemożliwym, jeśli nie są zamieszkane. Nundalen to fragment norweskiej wiejskiej historii, o którym niewiele osób wie i prawdopodobnie zawsze tak będzie.

Nie tylko Nundalen

Tylko w 1970 roku w samej Norwegii zamknięto ponad 115.000 gospodarstw. Jest 30.000 farm w których nikt już nie mieszka i stoją opuszczone, lista ta obejmuje również 10 zamkniętych farm Nundalenów.

Niewiele osób tu dzis przyjeżdża. Dla wędrowców dolin jest tylko ślepą uliczką poza bardziej znanymi trasami. A może Ty osiedlisz się i uratujesz starą wioskę od zapomnienia?

1 Email